Polscy skoczkowie (w składzie: Piotr Żyła, Kamil Stoch, Andrzej Stękała oraz Dawid Kubacki) zajęli drugie miejsce w konkursie drużynowym Pucharu Świata w skokach narciarskich w Zakopanem (TUTAJ więcej szczegółów >>). Biało-Czerwoni uznali wyższość Austriaków. Po sześciu (z ośmiu) rundach prowadziliśmy i nagle...
Stękała musiał zmierzyć się z bardzo trudnymi warunkami. Wiało mu mocno w plecy, na dodatek mocno padał śnieg. Wydaje się, że polski skoczek nie był w stanie nic więcej "wyciągnąć" ponad to, co zrobił. W efekcie po jego skoku Polacy spadli na drugie miejsce. I ostatnia próba Kubackiego nic już nie zmieniła.
Po konkursie Stękała był smutny. Mówił przed kamerami, że mu jest przykro, że zawiódł... Do tych słów odniósł się selekcjoner - Michal Doleżal. Czeski trener polskich skoczków wziął w obronę skoczka. - Nie ma żadnej winy Andrzeja - powiedział w rozmowie ze stacją Eurosport. - Nie dość, że miał wiatr z tyłu, to jeszcze za bulą zawirowało mu, miał fatalne warunki. Naprawdę, niech się nie martwi, nie mógł nic więcej zrobić.
Doleżal dodał, że jest zadowolony z drugiego miejsca. - Skakaliśmy równo, dobrze - mówił. - Poza skokiem Andrzeja, o którym mówiłem przed chwilą, nie mieliśmy żadnych problemów. Jak mogę się czymkolwiek przejmować. Było bardzo dobrze.
Przypomnijmy, że w niedzielę (17.01.) na Wielkiej Krokwi odbędzie się konkurs indywidualny. Początek zawodów o godzinie 16:00. Wystartuje sześciu Polaków, bez Piotra Żyły, który został po skoku kwalifikacyjnym zdyskwalifikowany (TUTAJ przeczytasz więcej >>) za nieprzepisowy kombinezon.
ZOBACZ WIDEO: PŚ w Zakopanem. Andrzej Stękała zaskoczony przez dziennikarza. "To było głupie pytanie"