Korespondencja z Zakopanego
Od dawna było jasne, że konkursy w zamian za te, które mieli zorganizować Chińczycy, będą rozegrane w Polsce. Do soboty nie było jednak jasne, na której skoczni. W grze pozostawały Wisła i Zakopane. Ostateczną decyzję podjęto na spotkaniu Andrzeja Wąsowicza, prezesa Śląsko-Beskidzkiego Związku Narciarskiego, Andrzeja Kozaka, prezesa Tatrzańskiego Związku Narciarskiego oraz trzech członków prezydium PZN.
- Ustalenia są takie, że organizatorem konkursów będzie Polski Związek Narciarski. Skorzystamy z pomocy działaczy SBZN. Zakopane wygrało choćby dlatego, że nie trzeba będzie przygotowywać od samego początku spraw infrastrukturalnych. Te, które są, zostaną, dzięki czemu zaoszczędzimy na ich montażu. Poza tym zawodnicy i trenerzy z zagranicy również wskazywali na Zakopane, oczywiście zastrzegając, że to nasza decyzja - tłumaczy Apoloniusz Tajner.
Prezes PZN dodaje, że od początku sezonu zakładał odwołanie którychś konkursów. Polacy natychmiast zasygnalizowali chęć organizacji zawodów w zastępstwie.
ZOBACZ WIDEO: Chętnych na następców Stocha i Kubackiego nie brakuje. Tajner mówi jednak o problemie w klubach
- Tak się stało. Widać, że jesteśmy bardzo poważnie traktowani przez FIS, że jesteśmy poważnym partnerem. Konkursy cieszą się dużym zainteresowaniem telewidzów. Poza tym jest nieco łatwiej o wielki wynik sportowy - przyznaje Tajner.
W grze o organizację konkursów było trzech innych organizatorów. Prezes zaznacza jednak, że to Polacy od samego początku byli najpoważniejszym kandydatem. Już przy okazji inauguracyjnych konkursów w Wiśle polscy przedstawiciele rozmawiali w tej sprawie z Sandro Pertile, dyrektorem PŚ.
Szanse na to, że zawody zostaną zorganizowane z kibicami na trybunach, są jednak nikłe.
- Jako związek nie możemy nic zrobić. Jakby tendencja była mocno spadkowa to byłaby szansa na imprezę niemasową, a więc do 999 osób. Ale to tylko dywagacje. Masową już trzeba by zgłosić - informuje Tajner.
Polacy powiększyli przewagę w Pucharze Narodów >>
Twitter rozgrzany po konkursie. "Żal mi Andrzeja Stękały" >>