Środowy konkurs FIS Cup miał dla reprezentacji Niemiec słodko-gorzki smak. Triumfował Philipp Raimund (103 oraz 97 metrów), a w sumie czterech reprezentantów znalazło się w czołowej piątce. Z drugiej strony, kolejny katastrofalny występ zaliczył Andreas Wellinger, który zakończył rywalizację już w pierwszej serii (zaledwie 76,5 metra). Mistrz olimpijski zupełnie sobie nie radzi - nawet w trzeciej lidze skoków narciarskich.
Drugie miejsce w środowym konkursie zajął Timon-Pascal Kahofer (106,5 oraz 94 metry), a na najniższym stopniu podium stanął David Siegel (102 oraz 92 metry). Na piątej lokacie zmagania zakończył Richard Freitag (98 oraz 95 metrów), który również szuka formy.
Do finałowej serii awansowało 5 z 10 reprezentantów Polski. Najlepiej z nich spisał się Jan Habdas (93,5 oraz 90 metrów), a pozostała czwórka punktujących sklasyfikowana została w trzeciej dziesiątce. Adam Niżnik był 22. (79 oraz 88,5 metra), Krzysztof Leja 24. (83 oraz 85,5 metra), tuż za jego plecami znalazł się Wiktor Pękala (83 oraz 82,5 metra), a Mateusz Gruszka zamknął "30" po dyskwalifikacji w drugiej serii.
Już po pierwszej rundzie z konkursu odpadł Jarosław Krzak (80,5 metra), który we wtorek stanął na podium. Jego los podzielili także Arkadiusz Jojko (84 metry), Stanisław Ciszek (73 metry), Damian Lasota (69 metrów), a także Karol Niemczyk (52,5 metra).
Czytaj także:
- Skoki narciarskie. Mistrzostwa Norwegii bez wielkich gwiazd, ale z wielką niespodzianką
- PŚ w Lahti. Dwie zmiany w składzie Austriaków. Wielki powrót i debiut
ZOBACZ WIDEO: Skoki. Polacy zawiedli podczas weekendu w Zakopanem? "Nie robimy tragedii"