Kulisy walki PZN o dopuszczenie polskich juniorów do startu na MŚ. "To inna sytuacja niż ta z Oberstdorfu"

Getty Images / Artur Widak / Skocznie w Lahti
Getty Images / Artur Widak / Skocznie w Lahti

Jeden przypadek koronawirusa u skoczka wyeliminował całą polską reprezentację z mistrzostw świata juniorów w Lahti. Jan Winkiel wyjaśnił WP SportoweFakty, dlaczego Finowie podjęli tak surową decyzję i co PZN próbował zrobić w całej sprawie.

Przed pierwszymi treningami na mistrzostwach świata juniorów w Lahti, organizatorzy poinformowali, że w polskiej drużynie jedna osoba otrzymała pozytywny wynik testu na koronawirusa. Trafiła na izolację, a pozostałych skoczków i trenerów polskiego zespołu skierowano na kwarantannę.

- Jako Polski Związek Narciarski próbowaliśmy interweniować, żeby pozostałych zawodników dopuścić do rywalizacji. Byliśmy w kontakcie z polską ambasadą w Finlandii. Robiliśmy, co mogliśmy. Finowie mają jednak klarowne, restrykcyjne przepisy - podkreśla dla WP SportoweFakty Jan Winkiel, sekretarz generalny Polskiego Związku Narciarskiego.

Telefony rozgrzały się tak jak w grudniu w Oberstdorfie, gdy przed 69. Turniejem Czterech Skoczni "lekko pozytywny" wynik testu otrzymał Klemens Murańka. Niemcy też chcieli wykluczyć całą polską kadrę. Polacy wywalczyli jednak powtórne testy, które wykazały, że wynik Murańki był błędny. Po długiej walce, udało się dopuścić wszystkich polskich skoczków do startu, a 10 dni później turniej wygrał Kamil Stoch, a trzeci był Dawid Kubacki.

ZOBACZ WIDEO: Koronawirus. Jak będą wyglądać baseny po ponownym otwarciu? Zapytaliśmy eksperta

W Lahti do takiego scenariusza jednak nie doszło. Udało się wywalczyć, by testy powtórzono, ale ponownie jeden ze skoczków otrzymał wynik pozytywny. Tym samym nie było już wątpliwości, że jest zakażony koronawirusem. Reszta kadry, w związku z tym, że podróżowali jednym busem, trafiła na obowiązkową kwarantannę.

- Sytuacja tutaj była bardziej przejrzysta niż w Oberstdorfie. Gdy drugi wynik testu u jednego z zawodników wyszedł pozytywny, nic więcej - w sprawie startu Polaków - nie mogliśmy zrobić. Teraz próbujemy jeszcze skrócić 14-dniową kwarantannę drużyny, żeby wcześniej mogli wrócić do domu. Przenieśliśmy reprezentację z hotelu w Lahti do hotelu w Vierumaki, gdzie mają tzw. luźną kwarantannę: mogą wychodzić na świeże powietrze - mówi Jan Winkiel.

Jak czuje się zawodnik, u którego potwierdzono koronawirusa? - Miał drobne objawy kliniczne, ale to już przeszło i wszystko jest w porządku - zapewnia sekretarz generalny PZN.

Pozytywy wynik testu w kadrze polskich juniorów, to drugi przypadek koronawirusa w polskich skokach w krótkim czasie. Niedawno COVID-19 potwierdzono także u Jarosława Krzaka, który tym samym nie został zgłoszony do Pucharu Świata w Zakopanem (ostatnio nie miał kontaktu z główną kadrą).

Czy te dwa przypadki nie zapaliły w PZN światła ostrzegawczego, że wirus rozprzestrzenia się między reprezentacjami? - Nie. Jesteśmy spokojni. Grupy są mocno podzielone, nie mają ze sobą kontaktu. Bardzo świadomie zachował się Jarek Krzak, który gdy tylko źle się poczuł, unikał jakiegokolwiek kontaktu - wyjaśnia Jan Winkiel.

11 skoczków, którzy w piątek wystartują w kwalifikacjach do konkursu PŚ w Zakopanem jest zdrowych. Portal skaczemy.pl poinformował, że wszyscy otrzymali negatywne wyniki testu na koronawirusa i wystartują na Wielkiej Krokwi. Negatywne wyniki dostali również wszyscy trenerzy.

Na MŚ juniorów w Lahti trener Zbigniew Klimowski zabrał pięciu swoich podopiecznych: Mateusza Gruszkę, Jana Habdasa, Arkadiusza Jojko, Adama Niżnika i Kacpra Juroszka. Nie podano nazwiska zawodnika, który zakaził się koronawirusem. W MŚ mogą startować polskie skoczkinie oraz biegaczki i biegacze narciarscy, którzy nie przebywali z kadrą skoczków.

Czytaj także:
Kadra Doleżala może poprawić niesamowite osiągnięcie Horngachera. Są dwa warunki
Kolejna granica przekroczona. Imponujące zarobki Kamila Stocha w Pucharze Świata

Źródło artykułu: