Nie ulega wątpliwości, że trwająca zima to dla polskich skoków duży krok naprzód w stosunku do poprzednich lat. W ich trakcie kibice pod skocznią i przed telewizorami nadzieje na dobry wynik pokładali właściwie tylko w trójce Piotr Żyła, Dawid Kubacki i Kamil Stoch.
Teraz nastroje są zupełnie inne. Punkty Pucharu Świata w sezonie 2020/21 zdobyło już 11 reprezentantów Polski. Co więcej, aż ośmiu zapisało na swoim koncie co najmniej jeden konkurs PŚ zakończony w czołowej "10" .
Zadyszka, genialna forma rywali i strata prowadzenia
Starania kolektywu okazały się na tyle skuteczne, że Polacy na dłuższy czas zadomowili się na 1. miejscu w klasyfikacji generalnej Pucharu Narodów. Jeszcze w styczniu, w trakcie pierwszego weekendu w Zakopanem, podopieczni Michala Doleżala górowali nad resztą stawki. Były to jednak ostatnie podrygi przodownictwa reprezentantów naszego kraju.
ZOBACZ WIDEO: PŚ w Zakopanem. Michal Doleżal o dyskwalifikacji Andrzeja Stękały: To błąd zawodnika
- Uważam, że nasi zawodnicy byli lepiej przygotowani na start sezonu, pod Turniej Czterech Skoczni. Poruszając ten temat, nasuwa się również pytanie, czy to my byliśmy w formie, czy reszta świata prezentowała się gorzej - zwraca uwagę w rozmowie z WP SportoweFakty międzynarodowy sędzia, Kazimierz Bafia.
W pierwszych tygodniach 2021 roku przewaga nad reprezentacją Norwegii zaczęła topnieć w zastraszającym tempie, co szybko doprowadziło do zamiany ról. Dziś to Polacy przewodzą grupie pościgowej, a Skandynawowie obserwują rywali z samego szczytu. Co gorsza, z polskiego punktu widzenia nie widać perspektyw na zmianę aktualnego stanu rzeczy.
Wystarczy wspomnieć, jak kształtowały się wyniki zawodów najwyższej rangi w ostatnim miesiącu. Od 16 stycznia do 14 lutego przeprowadzono 8 konkursów indywidualnych i 2 drużynowe. W tym czasie patent na Norwegów udało znaleźć się tylko dwa razy, w obu przypadkach w Zakopanem. Jednak nawet wtedy podopieczni Alexandera Stoeckla znajdywali drogę na najniższy stopień podium. Dla porównania Polacy w pierwszej "3" uplasowali się sześciokrotnie, ani razu przy tym nie wygrywając. To przepaść.
- Moim zdaniem założenie trenera Norwegów to mistrzostwa świata, która zbliżają się przecież wielkim krokami. Dodatkowo Halvor Egner Granerud wyskoczył jak Ryoyu Kobayashi kilka lat temu - podkreśla Bafia.
Zakopane - gwóźdź do trumny
Niewykluczone, że ciosem, który finalnie położy Polaków na deski w walce o Puchar Narodów, będzie miniony weekend w Zakopanem. Stwierdzenie, że rywalizacja na Wielkiej Krokwi nie poszła po myśli kadry dowodzonej przez trenera Doleżala, byłoby sporym niedopowiedzeniem.
Wyjąwszy 2. w sobotę Andrzeja Stękałę oraz Dawida Kubackiego, który w niedzielę był 6., żaden z reprezentantów naszego kraju nie skakał na miarę swoich możliwości. Efekt? W ciągu dwóch dni Norwegowie niemal podwoili przewagę w klasyfikacji PN. Przed zmaganiami w Zakopanem wynosiła ona nieco ponad 350 punktów. Obecny stan licznika, patrząc z perspektywy reprezentacji Polski, wskazuje 603-punktowy deficyt.
Pucharu Narodów w cieniu mistrzostw świata
W tym miejscu nie sposób nie otworzyć dyskusji dotyczącej szans Polaków na przechylenie szali zwycięstwa na swoją korzyść. Duże znaczenie dla końcowych rozstrzygnięć będzie miała nie tylko sama forma obu reprezentacji. Należy pamiętać, że w wyniku odwołania turnieju Raw Air kalendarz pucharowych zmagań wymaga konkretnej modyfikacji.
To, ile konkursów i jakie skocznie zastąpią norweski cykl, z całą pewnością odegra swoją rolą. Niemniej, mając w pamięci ostatni miesiąc w wykonaniu Norwegów, skuteczna pogoń wydaje się zamknięta w sferze marzeń.
- Po tym, jak podjęto decyzję o odwołaniu Raw Air, 1. miejsce w Pucharze Narodów jest już raczej poza zasięgiem Polaków - twierdzi Bafia.
Na ten moment polskim skoczkom nie pozostaje nic innego, jak skoncentrować się na powrocie do optymalnej dyspozycji. Najbliższa szansa na wysłanie sygnału ostrzegawczego Norwegom i reszcie świata w piątek 19 lutego. Tego dnia odbędzie się konkurs indywidualny w rumuńskim Rasnovie.
Kilka dni później, we wtorek 23 lutego, rozpoczną się mistrzostwa świata w narciarstwie klasycznym w Oberstdorfie. Zważywszy na iluzoryczne szanse na wywalczenie Pucharu Narodów, impreza w Niemczech powinna mieć priorytetowe znaczenie dla reprezentacji Polski.
- Nie wiemy, jakie założenia mają teraz Polacy, ale 1. miejsce w klasyfikacji generalnej PN zdaje się zarezerwowane dla Norwegów. Wobec tego trzeba całkowicie skoncentrować się na MŚ i pod ten okres się dostosować. Być może trenerzy naszych skoczków wycyrklowali formę najpierw na Turniej Czterech Skoczni, a drugi wyskok nastąpi podczas czempionatu w Oberstdorfie. Tego życzyłbym zarówno sobie, jak i im - kończy Kazimierz Bafia.
Czytaj także:
Zakopiańska policja miała mnóstwo pracy. Agresywni turyści kopali funkcjonariuszy
Siedem lat od wielkiego sukcesu Kamila Stocha. Tak sięgnął po złoto olimpijskie w Soczi