Na początku marca złoty medal sztafety i srebro Marcina Zawóła na mistrzostwach świata juniorów w biathlonie. Wcześniej mistrzostwo świata juniorów Moniki Skinder, Izabeli Marcisz i brązowy medal Karoliny Kalety w biegach narciarskich. Kiedy dołożymy do tego coraz większe sukcesy Maryny Gąsienicy-Daniel w narciarstwie alpejskim, obraz rysuje się zdecydowanie bardziej pozytywny niż ostatnimi laty.
- Często o tym mówię. Za czasów moich i moich koleżanek, i kolegów nie było praktycznie żadnych obiektów w Polsce. Treningi przeprowadzano w spartańskich warunkach, a i tak osiągaliśmy sukcesy. Dzisiaj wiele zależy od finansowania i tego, jak wygląda infrastruktura. Aby zawodnicy byli na wysokim poziomie, musisz mieć porównywalne warunki z liderami danych dyscyplin. To i tak wielki sukces Maryny, że nie mamy stoków, na których można by rozgrywać Puchar Świata, a mimo tego zawodniczka jest naprawdę mocna - zaznacza w rozmowie z WP SportoweFakty Adam Małysz.
Dyrektor w Polskim Związku Narciarskim nie ukrywa, że polska alpejka musi sporo czasu spędzać poza domem. Ale w tych dyscyplinach tak jest zawsze.
ZOBACZ WIDEO: Adam Małysz o świętowaniu mistrzostwa świata. "Piotrek nie jest alkoholikiem"
- Kraje, które nie mają Alp, funkcjonują w ten sposób, że wysyłają zawodników choćby do Tyrolu. Niektórzy tam niemal mieszkają. Baza jest rozbudowana, możliwości treningowe ogromne - przyznaje Małysz.
Sytuacja w Polsce, delikatnie rzecz ujmując, jest daleka od tej w Alpach. Ale jednak coraz lepsza.
- Nasza baza sportowa bardzo się rozwija, bo są trasy choćby na Kubalonce. W Zakopanem też powstała trasa biegowa. Powstają hale lodowe. Fajnie, że tak się dzieje. Miejmy nadzieję, że to są kroki, dzięki którym sporty zimowe w Polsce będą się rozwijać - podkreśla dyrektor w PZN.
Jest też plan na rozwój narciarstwa alpejskiego w Polsce, choć, jak na razie, we wstępnej fazie. Małysz tłumaczy, że parę lat temu chciano stworzyć kadry z prawdziwego zdarzenia, jednak zdarzały się kłótnie między zawodnikami i trenerami, a nawet rodzicami.
- Na szczęście teraz to zaczyna funkcjonować inaczej. To jest droga do sukcesów. Kadry, zgrupowania, prywatni trenerzy powinni tworzyć jedną wielką całość. Oby były talenty na miarę Maryny, bo wtedy moglibyśmy patrzeć na przyszłość naprawdę optymistycznie. Okazałoby się, że taki kraj, jak Polska, bez wielkich gór, jest w stanie wychować znakomite zawodniczki. Oczywiście dużo zależy też od szkoleniowca i samej zawodniczki. Samodyscyplina, zapał i wiara w siebie to nieodzowne składniki dobrych rezultatów - przypomina Małysz.
Patrycja Florek: Dla mnie nie ma nic poza sportem >>
Wiceprezes PZN deklaruje kolejne zmiany. Dla młodych polskich narciarek mają przyjść lepsze czasy >>