Dla najlepszej polskiej alpejki start w Val di Fassa był pierwszym po niezwykle udanych mistrzostwach świata. W nich Maryna Gąsienica-Daniel dwukrotnie uplasowała się w czołowej "10", za każdym razem będąc blisko strefy medalowej.
Niedzielną (28 lutego) rywalizację w supergigancie Polka ukończyła dopiero na 38. miejscu, ze stratą aż 3,52 s. do triumfatorki zmagań, Federici Brignone. Mimo, że nie jest to koronna konkurencja Gąsienicy-Daniel, to tak duża strata i odległa pozycja były mocno zastanawiające. Znamy jednak powód tak słabego startu.
- Tuż po starcie Marynie wystrzeliła poduszka powietrzna znajdująca się pod kombinezonem. Nie miała już szans na dobry rezultat, gdyż ma ona celu utrzymanie odpowiedniej pozycji aerodynamicznej w czasie jazdy. Prawdę mówiąc bez niej nie można się nawet odpowiednio poruszać - wyjaśnia nam Anna Gąsienica-Daniel, mama Maryny.
W najbliższy weekend Maryna Gąsienica-Daniel wystartuje w slalomie gigancie podczas zawodów w Jasnej (6 lutego). Dzień później alpejki rywalizować będą w slalomie.
Czytaj także:
- Norwegowie biją na alarm ws. Graneruda. "Jest wyśmiewany w Polsce". Skoczek zabrał głos
- Oberstdorf 2021. Kubacki i Żyła pomogli koleżankom wywalczyć stypendium. "Nie będę musiała pożyczać od rodziców"
ZOBACZ WIDEO: Oberstdorf 2021. Zwykła maseczka na MŚ nie wystarczy. "To jest wymóg konieczny"