[b]
Z Oberstdorfu - Grzegorz Wojnarowski, WP SportoweFakty[/b]
Gdy kilka minut po ceremonii wręczenia medalu za drużynówkę Kubacki podszedł do niewielkiej grupy polskich dziennikarzy, z zaciekawieniem spoglądał w wyświetlacz swojego smartfona. - Sprawdzam, jakie punkty dostałem za wiatr - wyjaśnił. W pierwszej serii od jego noty odjęto 3,6 punktu, w drugiej dodano 1,6 punktu.
Tak jak przez całe mistrzostwa w Oberstdorfie, 30-letni skoczek z Szaflar nie miał w sobotę szczęścia. Gdyby los bardziej mu sprzyjał, być może Biało-Czerwoni stanęliby na podium o jeden, być może nawet o dwa stopnie wyżej. Skończyło się na brązowym medalu.
ZOBACZ WIDEO: Dzień medialny polskiej kadry skoczków na MŚ w Oberstdorfie. Dawid Kubacki oddał się swojej pasji
Kubacki przyznał, że zaraz po swoim skoku w drugiej serii - skoku kończącym cały konkurs, bo przed ostatnią grupą zawodników Polacy byli liderami - czuł pewien niedosyt. Widział, że wylądował daleko przed zieloną linią i złotego medalu nie będzie. Nie rozdzierał jednak szat. Po pierwsze swoją próbę w serii finałowej uważa za swoją najlepszą w całych mistrzostwach, a po drugie zawody zakończył z medalem na szyi.
- Na małej skoczni ten medal był blisko, drobne błędy zaważyły, że jednak go nie zdobyłem. Na dużej skoczni błędów było mniej, ale i mniej szczęścia. Wcześniej tu trochę zabrakło, tam trochę zabrakło, prawie już człowiek był na podium, a jednak na nim nie stawał. A dziś niczego nie zabrakło - mówił mistrz świata sprzed dwóch lat z Seefeld.
Wywalczony na koniec zmagań brązowy krążek rozładował sportową złość, jaką Kubacki zbierał w sobie po wcześniejszych konkursach w Oberstdorfie. - Ta złość przekształci się w pozytywne emocje. Jest co świętować, walka na skoczni była piękna, zacięta na żyletki. Cieszę się, że mogłem być częścią drużyny, która po takiej bitwie zdobyła medal. Stając na podium wiesz, że walczyłeś, że włożyłeś w tę walkę serce. Super uczucie. Wiadomo, chęci były na inne kolory, ale mimo wszystko to jest medal, który wygraliśmy. Będzie nam dobrze smakował.
Choć złoto było bardzo blisko, zaraz po konkursie nasi skoczkowie nie sprawiali wrażenia sportowców, którzy przegrali walkę o zwycięstwo. Z brązu cieszyli się z dużym entuzjazmem. Najwięcej miał go w sobie Piotr Żyła, indywidualnie najlepszy zawodnik sobotnich zmagań.
- Czy Piotrek zaraża nas swoją energią? Po części tak. Kiedy aż tak mu odwala, jego nastrój udziela się nam wszystkim. Zobaczymy, czy pozwoli mi pójść spać. Jak z wami rozmawiał, my z Kamilem staliśmy i słuchaliśmy, żeby potem nie musieć oglądać na YouTube, z czego ludzie się śmieją. Widać, że jest nakręcony, więc różnie to może być - śmiał się Kubacki.
W niedzielę polska ekipa ruszy samochodami w drogę do domu. Drogę, która według Kubackiego będzie przyjemna. - Chyba że "Pieter" przesadzi. Ja tu z wami rozmawiam, a jak przyjadę do hotelu może się okazać, że jestem wytypowany na kierowcę. Ktoś musi prowadzić, a jak przyjeżdża się na końcu, na "losowanie" nie ma się wpływu - rozłożył ręce jeden z czterech brązowych medalistów konkursu drużynowego mistrzostw świata.
Czytaj także:
Wielki sukces czy niedosyt? Wojciech Fortuna nie ma żadnych wątpliwości
"Debeściaki", "chłopaki lubią brąz". Zobacz memy po medalach dla polskich skoczków