Ten sezon jest bardzo słaby w wykonaniu Jewgienija Klimowa. Przed przyjazdem do Planicy tylko raz był w pierwszej dziesiątce. W piątkowym konkursie w lotach jednak pokazał się ze świetnej strony, bo skoczył aż 228 metrów.
Rosjanin jednak sam sprawił, że jego lot zszedł na dalszy plan. Z radości pokazał skandaliczny gest. To był tzw. "gest Kozakiewicza". Błyskawicznie zrobiła się z tego afera.
Nie ma pewności co do tego, o co chodziło Klimowowi. Polscy dziennikarze na Twitterze są jednak zgodni, że gest był skierowany do działaczy Rosyjskiego Związku Narciarskiego.
To może być słodka zemsta za konflikt, który miał miejsce na początku tego roku. W styczniu Klimow został odsunięty od reprezentacji swojego kraju i nie mógł startować w zawodach. To było spowodowane tym, że skoczek nie przyjechał na zgrupowanie w Czajkowskim.
- Z niewiadomego powodu nie pojawił się na zgrupowaniu. Nie raczył poinformować o tym ani mnie, ani trenera. W tej sytuacji nie ma znaczenia, że jest liderem kadry - mówił szef rosyjskiego związku Dmitrij Dubrowski.
Dopiero po pewnym czasie zażegnano konflikt. Klimow opuścił kilka zawodów i wrócił dopiero w lutym na Puchar Świata w Zakopanem. Jak widać, wszystko wskazuje na to, że nie do końca zakopano topór wojenny.
Jewgienij Klimow pozdrawia rodzimą federację #Planica #Skijumpingfamily #ZimaJestNasza @skijumpingpl pic.twitter.com/mDf3rKKICA
— Adam Bucholz (@Bucholz_Adam) March 26, 2021
"Od razu człowiek lepiej się czuje!". Adam Małysz pokazał niesamowite zdjęcia >>
Sandro Pertile skomentował upadek Daniela Andre Tandego. "To był błąd techniczny" >>
ZOBACZ WIDEO: Adam Małysz wpadł na świetny pomysł. "Musiał mnie do tego przekonać"