Stracony sezon Tomasza Pilcha? "Apetyty na pewno były dużo większe"

PAP/EPA / CLEMENS BILAN / Na zdjęciu: Tomasz Pilch
PAP/EPA / CLEMENS BILAN / Na zdjęciu: Tomasz Pilch

To miała być przełomowa zima dla Tomasza Pilcha. Młody Polak nie zdołał jednak pokazać pełni swojego potencjału. Mimo to wciąż panuje przekonanie, że przyszłość może należeć do niego. - Talentu na pewno mu nie brakuje - mówi Jan Szturc.

Przed sezonem 2020/21 sporo osób upatrywało w osobie Tomasza Pilcha kandydata do regularnych startów w Pucharze Świata. Nic dziwnego, albowiem były ku temu podstawy.

- Tomek rozbudził apetyty latem. W końcu podczas Letniej Grand Prix w Wiśle zajął odpowiednie 4. i 7. miejsce - zwraca uwagę w rozmowie z WP SportoweFakty Jan Szturc.

Niestety, zimą Pilch nie zdołał nawiązać do przywołanych rezultatów ze skoczni im. Adama Małysza w Wiśle. Młody reprezentant naszego kraju pojawił się na starcie sześciu konkursów najwyższej rangi i tylko raz zdołał zakwalifikować się do serii finałowej. Swój jedyny punkt  zdobył w słabo obsadzonych zawodach w Niżnym Tagile. Nie da się ukryć, że to wynik poniżej oczekiwań niemal wszystkich na czele z samym zawodnikiem.

ZOBACZ WIDEO: Adam Małysz wpadł na świetny pomysł. "Musiał mnie do tego przekonać"

- Apetyty na pewno były dużo większe. Zwycięstwo w Brotterode w Pucharze Kontynentalnym i punkt PŚ to plus, ale wydaje się, że to wciąż za mało, jak na takiego zawodnika - przyznaje Szturc.

Puchar Kontynentalny - fundament trwałej budowli 

Pierwszy trener Adama Małysza słusznie zwrócił uwagę na poczynania Pilcha w Pucharze Kontynentalnym. To właśnie drugoligowe zmagania dają nadzieję na to, że kibice w Polsce będą mogli jeszcze podziwiać 20-latka w jego najlepszym wydaniu. Oprócz zwycięstwa w Brotterode Pilch dwukrotnie uplasował się w pierwszej "10" zawodów PK i wyjąwszy jeden konkurs w Innsbrucku wszystkie starty zakończył z punktami na koncie. Co stoi na przeszkodzie, żeby iść za ciosem na jeszcze wyższym poziomie?

- Występy Tomka w PK są dobre. Być może potrzebuje jeszcze trochę czasu, żeby nabrać pewności siebie i doświadczenia. To wciąż młody i perspektywiczny zawodnik - przekonuje Szturc. Cały świat stoi przed nim otworem. Najważniejsze, żeby jego starania szły w parze z wytrwałością i cierpliwością, bo talentu na pewno mu nie brakuje - dodaje 62-latek.

Zawody nierówne treningom 

O talencie Tomasza Pilcha wielokrotnie było słychać po zgrupowaniach polskiej kadry. Krótko przed inauguracją sezonu 2020/21 mówiło się, że próby 20-latka są porównywalne do tych oddawanych przez liderów naszej reprezentacji. Problem w tym, że z perspektywy Pilcha schody zaczynają się w momencie, gdy do gry wchodzi presja.

- Problemem Tomka jest powtarzalność. Z tego, co wiem, na treningach wielokrotnie wyglądało to naprawdę nieźle. Nie przekłada się to jednak na zawody, w których trakcie Tomkowi udziela się stres - zdradza Szturc.

Wielopłaszczyznowe i kosztowne błędy 

Oczywiście, sfera mentalne nie sprowadza się wyłącznie do stresogennych sytuacji w trakcie konkursów. Bolączką, która niekiedy wręcz prześladuje Pilcha, jest jego ambicja. Charakter trzykrotnego zwycięzcy zawodów Pucharu Kontynentalnego sprawia, że przy pierwszej lepszej okazji próbuje przekroczyć granicę swoich obecnych możliwości. Efekt jest jednak odwrotny do zamierzonego.

- Czasami bywa tak, że jak coś chce się bardzo poprawić, błędy zaczynają się nawarstwiać. Tak jest właśnie w przypadku Tomka, zwłaszcza wtedy, gdy otrzymuje szansę startu w PŚ - opowiada Jan Szturc.

Mimo stopniowo poszerzanego doświadczenia zawodnik w wieku Pilcha nie jest w stanie wyzbyć się niedoskonałości. Kosztuje go to cenne metry i co oczywiste, punkty we wszelkiego rodzaju klasyfikacjach.

- U Tomka jest dużo do poprawy w pierwszej fazie lotu. Nie zawsze potrafi wykorzystać swoje bardzo dobre odbicie, niepotrzebnie kontrując narty biodrem. Przez to wytraca prędkość, co odbija się na uzyskiwanej odległości - tłumaczy Szturc.

Dojrzałe podejście - klucz do sukcesu

Jednocześnie, urodzony w 1958 roku trener liczy na to, że Pilch wyciągnie wnioski z dotychczas popełnianych błędów. To powinno pozwolić mu puścić w niepamięć niepowodzenia i zniwelować dystans, jaki dzieli go na tę chwilę od nieco lepszych kolegów po fachu.

- Myślę, że w nadchodzących latach Tomek okrzepnie i mam nadzieję, że uda mu się dołączyć do grupy topowych skoczków przynajmniej w naszym kraju - kończy Szturc.

W tym sezonie Tomasza Pilcha czekają jeszcze dwa starty. W weekend 27-28 marca odbywają się finałowe zawody Pucharu Kontynentalnego. Areną zmagań jest duża skocznia w Czajkowskim. 
Czytaj także: 

Kabaret w Planicy. Norweski skoczek został "spacyfikowany". Horngacher uprzedził jury
W Planicy nie było szans na bezpieczny konkurs. "To nie miało nic wspólnego ze skokami"

Komentarze (0)