Dopiero szóste miejsce Biało-Czerwonych w konkursie drużynowym w Planicy (TUTAJ relacja z tych zawodów >>), brak sukcesów w zawodach indywidualnych. To nie były udane dni dla polskich skoczków startujących w Pucharze Świata. Kamil Stoch mówił nawet o... "koszmarze" (TUTAJ przeczytaj słowa trzykrotnego mistrza olimpijskiego >>).
Generalnie jednak sezon należy uznać za udany: medale podczas mistrzostw świata (Piotr Żyła oraz w konkursie drużynowym), zwycięstwo Stocha w Turnieju Czterech Skoczni, trzecie miejsca Stocha w końcowej klasyfikacji PŚ.
Prezes Śląsko-Beskidzkiego Związku Narciarskiego i jednocześnie dyrektor skoczni narciarskiej im. Adama Małysza w Wiśle-Malince - Andrzej Wąsowicz - w rozmowie z Polską Agencją Prasową zwrócił uwagę na jeden bardzo ważny i bardzo niepokojący szczegół. Nie widać, poza Andrzejem Stękałą, zdecydowanych postępów u zawodników z zaplecza pierwszej kadry.
ZOBACZ WIDEO: Piotr Żyła zbliża się do końca kariery? "Jego decyzje mogą być nieoczekiwane"
- Tak, tym trzeba się martwić. Mamy zawodników, którzy pomału powinni dochodzić do wyższego poziomu, a na razie ich wyniki nie są wystarczające - powiedział.
To bardzo ważne słowa, zwłaszcza w perspektywie przyszłości, czyli choćby igrzysk olimpijskich w Pekinie (2022) i kolejnych imprez najwyższej rangi. Nasza kadra nie należy już do najmłodszych. Stoch i Piotr Żyła mają po 34 lata, Dawid Kubacki - 31.
Wąsowicz zwrócił również uwagę, że takie wyniki, jak w Planicy, nie powinny nam się zdarzać. - Końcówka sezonu była lekko gorsza. To jest sygnał dla sztabu szkoleniowego, aby zastanowili się jak utrzymać jak najdłużej formę zawodników - dodał.