Technologiczny skok i nie chodzi tu tylko o sprzęt

Skoki narciarskie przeszły transformację technologiczną. Od zwiększenia poziomu bezpieczeństwa po nowe sposoby pokazywania zawodów. Ale to nie koniec tego, co może nas czekać w przyszłości.

Kamil Sobala
Kamil Sobala
Piotr Żyła Materiały prasowe / COS/Paweł Skraba / Na zdjęciu: Piotr Żyła
We współczesnych skokach narciarskich mamy do czynienia z wielką rywalizacją technologiczną. Każdy sztab ma w swoich szeregach ekspertów, którzy nie boją się stawiać na nowe rozwiązania.

Grę technologiczną można szczególnie zauważyć podczas wyposażania zawodników choćby w kombinezony, choć często sztaby stąpają po kruchym lodzie. Nieraz przed startem zawodów zdyskwalifikowano skoczka z powodu przekroczenia przepisów.

W niedawno zakończonym sezonie chociażby Piotr Żyła poczuł, czym jest dyskwalifikacja. Sędziowie podjęli taką decyzję 16 stycznia podczas PŚ w Zakopanem. Skutkowała ona tym, że dzień później polski skoczek nie mógł wystartować.

ZOBACZ WIDEO Historia Bartosza Zmarzlika - żużlowe złote dziecko

Piotr Żyła na swoim instagramie skomentował decyzję sędziów słowami "Hmmm no wolna niedziela. Ale jutro walczymy team".

Kolejnym przykładem jest Andrzej Stękała. Jeszcze 13 lutego cieszył się z pierwszego podium w karierze w zawodach PŚ. Wydawało się, że jest to jego moment, aż drugiego dnia po pierwszej serii, sędziowie postanowili zdyskwalifikować Polaka. Powodem tej decyzji była zbyt niska waga polskiego skoczka w stosunku do długości nart.

- Zabrakło wagi. Ciężko to wytłumaczyć. Nic nie zmieniałem w swoim jadłospisie. Trzeba będzie skrócić narty. Starałem się dopijać wodę, bo wiedziałem, że troszkę może mi zabraknąć, ale nie spodziewałem się, że aż tyle – mówił wtedy Stękała dla naszego portalu.

Według zasad kombinezon może maksymalnie odstawać trzy centymetry od ciała zawodnika. Drugim aspektem, o którym mówią przepisy jest suma wielkości otworów, przez które wpada powietrze. Nie może ona przekraczać 45 centymetrów.

Ciężka praca nad uszyciem jak najlepszego kombinezonu zaczyna się już w fazie projektu. To właśnie na tym etapie eksperci starają się znaleźć złoty środek, a jednocześnie działać zgodnie z nałożonymi normami.

Przepuszczalność powietrza w locie, krój i materiał - to istotne elementy pracy nad kombinezonem. Ich idealne zestawienie może skutkować większymi szansami na uzyskanie dobrych wyników przez skoczka. O to toczy się gra jeszcze przed zawodami.

Bezpieczeństwo


Od lat 90. skoki narciarskie przeszły wielką rewolucję bezpieczeństwa. Zaczęto o to dbać po serii śmiertelnych wypadków, o których możesz przeczytać w naszym artykule pt. "Chwile, w których świat skoków wstrzymał oddech".

Na skoczniach pojawiły się wiartołapy, które są obecne do dziś. Mają one za zadanie ograniczać silne podmuchy wiatru, które mogą zaskoczyć skoczka w locie. Zwrócono uwagę również na tory zjazdowe. We współczesnych skokach są one dobrze uformowane – tak, aby narta trzymała się ich aż do wyskoku.

Na uwagę zasługuje również zastosowanie belki startowej. Dawniej skoczkowie wchodzili na rozbieg z boku, co mogło zakończyć się upadkiem.

Znaleziono również ciekawe rozwiązanie, które ma za zadanie zmniejszyć skutki upadku. Mowa tutaj o zmodyfikowanym kroju wspomnianego wcześniej kombinezonu, ale i też zastosowaniu w nim wzmocnienia w postaci dodatkowej pianki na odcinku przedramienia, a także na obszarze od kolan do pach.

Pomysł ten był testowany pod koniec sezonu 2013/14, w Planicy i okazał się dobrym rozwiązaniem.

Pokaz technologii na igrzyskach

Momentem, w którym zobaczymy pokaz nowej technologii będą najbliższe zimowe igrzyska olimpijskie. W 2022 roku odbędą się one w Pekinie. Już teraz wiemy, że skocznie będą bogate w niezwykłe efekty świetlne, które wniosą widowisko sportowe na wyższy poziom.

W listopadzie minionego roku działacze FIS wizytowali w Pekinie. Chcieli dokonać sprawdzenia skoczni, na których będą rywalizowali najlepsi zawodnicy na świecie.

- Naprawdę imponujące było zobaczyć skocznie i stadion biegowy w ich finalnym kształcie i formie. Odbyliśmy owocne spotkania z lokalnym komitetem organizacyjnym. Na pewno działacze na tym skorzystali i będzie to pomocne przy imprezach testowych i igrzyskach olimpijskich – podkreślił cytowany przez skokipolska.pl Lasse Ottesen, były norweski skoczek narciarski i trener, a obecnie dyrektor Pucharu Świata w kombinacji norweskiej.

Warto również zwrócić uwagę na transmitowanie skoków narciarskich podczas tej wielkiej imprezy. To też ma być pokaz nowych technologii.

- Aktualna technologia zapewnia przetwarzanie dużej ilości danych i tworzenie wirtualnej rzeczywistości. To właśnie to, co spróbujemy zacząć wykorzystywać i wprowadzać w Tokio oraz podczas następnych igrzysk - wyjaśnia dla olympic.org Yiannis Exarchos, który jest szefem OBS, czyli organu odpowiedzialnego za dostarczanie międzynarodowych sygnałów telewizyjnych i radiowych z igrzysk olimpijskich.

Rewolucyjne pomysły


W 2017 roku podczas 66. Turnieju Czterech Skoczni organizatorzy zdecydowali się na testowanie sprzętu do zbierania danych. Mowa tutaj o specjalnym chipie, umieszczonym tuż za wiązaniem nart zawodnika.

Do zadań tego wynalazku należało zbieranie informacji m.in. na temat prędkości najazdowej czy ustawienia nart. Dane dzięki przekaźnikowi były przesyłane nie tylko do sztabu, ale też telewidzom. Wprowadzenie tego urządzenia okazało się sukcesem.

Początkowo technologia była dostępna tylko dla Niemców, jednak obecnie chip zbiera pomiary podczas skoków wszystkich zawodników.

Bardzo odważnym krokiem, poprawiającym szkolenie było wprowadzenie kamerek GoPro podczas jednostek treningowych. Inicjatorem zastosowania tej technologii w polskiej kadrze była legenda skoków narciarskich Adam Małysz.

Kamerki montowane na kasku skoczka miały za zadanie rejestrowanie tego, czego nie można nagrać obiektywem ustawionym z boku czy z okolic progu. Ten innowacyjny pomysł, stosowany do dzisiaj, pozwala na dokładną analizę w kluczowych momentach lotu z perspektywy, która dotychczas była znana tylko osobie skaczącej.

Od początku kadencji Stefana Horngacherema w kadrze Niemiec prowadzone są specjalistyczne pomiary. Wykorzystywana do tego jest platforma CQStabJump. Zajmuje się ona głównie mierzeniem siły, mocy, szybkości i wysokości odbicia. Zdobyte informacje za pomocą tej technologii mają poprawić skuteczność jednostek treningowych.

Istną rewolucją miało być zbudowanie tunelu na rozbiegu. No właśnie, miało być, ponieważ skończyło się na razie tylko na projekcie.

W 2019 roku TVP Sport po konkursie indywidualnym Pucharu Świata wyemitował materiał, w którym architekci przedstawili wspomniany, rewolucyjny pomysł.

Spotkało się to z różnymi opiniami ekspertów. Często krytycznymi.

Były skoczek narciarski, a teraz delegat techniczny FIS Jakub Kot stwierdził, że byłoby to niebezpieczne. Głównie z uwagi na to, że przez moment rozbiegu zawodnik jest zamknięty w sterylnych warunkach, aż nagle podczas wybicia może otrzymać chociażby mocny wiatr z boku. Reakcja na taką sytuację mogłaby być ciężka do wytrenowania.

Do dzisiaj projekt nie ziścił się, ale jedno jest pewne - to był pomysł, który poruszył wszystkich fanów skoków narciarskich. Do teraz wspomniany materiał liczy blisko dwa miliony wyświetleń w serwisie YouTube.

Afera w rosyjskich skokach narciarskich. Nowe fakty o Klimowie wyszły na jaw
To był fatalny upadek. Nowe informacje o stanie zdrowia Daniela Andre Tandego

Kibicuj polskim skoczkom w Pilocie WP (link sponsorowany)

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×