Ewa Bilan-Stoch dumna z Kamila. "Wiem, jaki człowiek stoi za tymi sukcesami"

WP SportoweFakty / Piotr Ożóg / Na zdjęciu: Ewa Bilan-Stoch
WP SportoweFakty / Piotr Ożóg / Na zdjęciu: Ewa Bilan-Stoch

Żona trzykrotnego mistrza olimpijskiego stworzyła miejsce chwały swojego męża. To galeria, która krok po kroku przenosi nas do kolejnych lat sportowego życia Kamila Stocha. - Okazało się, że chyba za dużo o nim wiem - żartuje Ewa.

Odwiedzający Kamiland, oprócz medali, pucharów i dyplomów, mogą obejrzeć wyjątkowe zdjęcia ze skoczni narciarskich całego świata, przeczytać najciekawsze artykuły powstałe na temat pochodzącego z Zębu zawodnika, a przewodnikiem po całej wystawie jest sam Kamil Stoch, w sposób interaktywny opowiadający o najciekawszych wydarzeniach ze swojej kariery. Równocześnie w galerii odtworzono szatnię - specjalny pokój doświadczeń, w którym każdy z gości może spróbować przygotować narty na stanowisku serwisowym czy przybrać pozycję trzykrotnego mistrza olimpijskiego na rozbiegu skoczni.

Galeria mieści się w centrum Zakopanego przy ulicy Kazimierza Przerwy-Tetmajera 6.

Dawid Góra, WP SportoweFakty: Widać tutaj twoją rękę.

Ewa Bilan-Stoch: Spędziłam tu ostatni rok, więc nie dało się tego uniknąć.

Od razu miałaś w głowie plan, jak będą wyglądać ekspozycje?

Od trzech lat chcieliśmy stworzyć miejsce, w którym skumulujemy wszystkie trofea. Plan był wcześniej, ale nie tak dokładnie nakreślony. Dopiero, kiedy udało nam się pozyskać budynek i zobaczyłam jego wnętrze, zorientowałam się, ile mam miejsca. A potem wraz z bratową Pauliną dałyśmy się ponieść wyobraźni.

ZOBACZ WIDEO: Piotr Lisek człowiekiem wielu talentów. Nietypowe hobby naszego mistrza!


Pierwsze wrażenie, kiedy zobaczyłaś wnętrze budynku?

Byłam zadowolona, że da się zrobić ekspozycję na zasadzie koła czasu. Zwiedzanie jest po okręgu, chronologiczne - od czasu dzieciństwa, kiedy mąż zdobywał pierwsze trofea, aż po osiągnięcia dzieci z naszego klubu sportowego. Historia zatacza koło.

Jaki był wpływ Kamila na galerię?

Dostarczył materiały wykończeniowe.

Czyli to w pełni twoje dzieło.

Nie mogę tak powiedzieć, bo każde miejsce, za którym stoi konkretne trofeum, było inspirowane powrotem do chwil, kiedy Kamil je wywalczył. I emocji, które mu wtedy towarzyszyły. Jednego nie byłoby bez drugiego.

Kamil musiał opowiadać ci o szczegółach związanych z kolejnymi zdobyczami?

Okazało się, że chyba za dużo o nim wiem. Pytałam o konkretne, znajome historie, ale nie potrafiłam zapytać o sytuacje, o których nic nie wiedziałam. Skupiałam się na tym, co sama zapamiętałam. Dlatego wywiady do plakietek z anegdotami, które wiszą w pomieszczeniach, przeprowadzała koleżanka Ewa. To jej udało się wyciągnąć różne smaczki.

Niedawno organizowałaś wernisaż swojej wystawy. To inne uczucie niż otwarcie galerii Kamila?

Nie umiem tego rozgraniczyć, bo wszystko traktuję jako pracę zespołową. Tutaj na pewno było więcej szczegółów do dopracowania. W ostatni dzień przed moim wernisażem trzeba było wykonać tylko prace techniczne, zawiesić zdjęcia itd. A po galerii biegałam jeszcze rano w dniu otwarcia, aby sprawdzić, czy wszystko jest w porządku. Nerwy były do ostatniej chwili.

Zostawiłaś miejsce na kolejne trofea?

Tak, oczywiście.

Masz na myśli nowe pomieszczenie?

Jest możliwość poszerzenia ekspozycji, ale też wykorzystania specjalnego pomieszczenia. Wszystko zależy od tego, jak potoczy się kariera męża. Stwierdziłam, że nie będę go ograniczać. Wszyscy wykonawcy mówili też, aby robił swoje. Najwyżej przebijemy się na górę albo wymyślimy nowe pomieszczenie.

W galerii jest pokój, w którym dziennikarze nie mogli fotografować eksponatów. To niespodzianka dla zwiedzających?

Jest to pewien rodzaj niespodzianki. Natomiast to miejsce robi dużo lepsze wrażenie, kiedy się w nim jest i czuje ścisk. Chodziło o wywołanie wrażenia, że trofeów jest już tak dużo, że otaczają nas z każdej strony. Aparat fotograficzny nie odda tego w taki sposób. Wiem, bo sama próbowałam tam robić zdęcia. Fajnie tego doświadczyć samemu.

Zresztą pierwsze założenie było takie, że w ogóle nie będzie można robić zdjęć we wnętrzu galerii, ale potem stwierdziliśmy, że to bez sensu. Niech zwiedzający czują się swobodnie.

Jak często tu będziesz?

Nie wiem. Chciałabym cały czas, ale trudno powiedzieć, na ile pozwoli czas.

Zwiedzający będą mogli cię spotkać w galerii?

Myślę, że tak, choć drugim domem mogłam nazwać to miejsce tylko przez ostatni rok. Teraz na pewno będę tutaj nieco rzadziej.

Czujesz dumę, kiedy widzisz, ile trofeów zdobył Kamil?

No pewnie! Ale nie chodzi o same trofea. Jestem dumna przede wszystkim dlatego, że wiem, jaki człowiek za nimi stoi.

Takiego miejsca w Zakopanem jeszcze nie było. Kamil Stoch przygotował niespodziankę dla fanów >>
Magiczne miejsce w Zakopanem. Zdjęcia >>

Źródło artykułu: