Cierpliwość popłaca. Lanisek po raz pierwszy najlepszy

Podczas konkursu w Ruce Anze Lanisek odniósł swoje pierwsze zwycięstwo w karierze. Od jego debiutu w Pucharze Świata minęło 2809 dni. Sympatyczny Słoweniec pokazał, że chce w tym sezonie walczyć o najważniejsze tytuły.

Maria Chenczke
Maria Chenczke
Anze Lanisek PAP/EPA / KIMMO BRANDT / Na zdjęciu: Anze Lanisek
Jest to bardzo dobre rozpoczęcie sezonu olimpijskiego dla 25-latka. Po dwóch siódmych miejscach w Niżnym Tagile, podczas sobotniej rywalizacji na Rukatunturi zajął drugie miejsce, a niedziela w pełni należała do niego. Po fenomenalnym skoku na 147. metr, pierwsze w karierze zwycięstwo było na wyciągnięcie ręki. Mimo trudnych warunków panujących w drugiej serii, szansy nie zaprzepaścił i mógł cieszyć się z premierowego triumfu.

- Jestem bardzo szczęśliwy. Dziękuję moim trenerom i rodzinie. Musiałem długo czekać na swoje pierwsze zwycięstwo. Droga do niego nie była dla mnie prosta i łatwa, ale nareszcie mi się udało - powiedział triumfator przed kamerami Eurosportu.

Nieprzyjemne pierwsze spotkanie z Rukatunturi

Urodzony w 1996 roku w Lublanie Anze Lanisek zadebiutował w Pucharze Świata w wieku 17 lat, podczas zawodów w Planicy. Nie wywalczył wówczas awansu do finałowej serii. Sztuka ta udała się kilka miesięcy później na inauguracji kolejnego sezonu. W Klingenthal zajął 21. miejsce i tym samym zdobył pierwsze punkty w karierze.

ZOBACZ WIDEO: Kto zostanie nowym prezesem PZN? "Kandydatem środowiska narciarskiego jest Adam Małysz"

Następnym przystankiem była fińska Ruka, gdzie w pierwszym konkursie zajął 25. lokatę, a w drugim przeżył chwilę grozy. W pierwszej serii bardzo groźnie wyglądający upadek zaliczył Niemiec Andreas Wellinger. Uszkodził bark i był wykluczony do końca sezonu z zawodów. Sytuacja ta nie skłoniła jednak jury do przerwania konkursu. Podczas finałowego skoku Laniska zawiódł sprzęt - wypięła się narta i przy ogromnej prędkości spadł on na zeskok.

Poza urazem dłoni nie doznał poważniejszych obrażeń i w przeciwieństwie do Niemca szybko wrócił do rywalizacji. "Powinniście zobaczyć resztę zawodników" - informował na swoim Instagramie Słoweniec, któremu mimo obrażeń dopisywał humor.

Skakanie w kratkę i ważne wydarzenie rodzinne

W następnych sezonach brązowy medalista mistrzostw świata z Oberstdorfu przeplatał dobre skoki z gorszymi. W sezonie 2015/2016 trzykrotnie udało mu się zakończyć konkurs w czołowej "10". W kolejnym sztuka ta wyszła mu raz.

Całkowity spadek formy Słoweńca przyszedł w sezonie olimpijskim, gdzie w pierwszych pięciu konkursach nie zdobył żadnego punktu. Został przesunięty do rywalizacji w Pucharze Kontynentalnym, gdzie w ramach cyklu zajął pierwsze, raz drugie i dwa razy trzecie miejsce. Kilka tygodni po zakończeniu sezonu sympatyczny skoczek opublikował na Instagramie zdjęcie z wózkiem, w którym znajdował się jego narodzony synek.

"W życiu ważne są także inne kwestie" - pisał zadowolony. Lanisek często jest postrzegany jako jeden z najzabawniejszych zawodników kadry słoweńskiej. Znajomi nadali mu pseudonim "żaba". Wszystko za sprawą jednoczęściowego kostiumu przestawiającego zielone zwierzę, który dostał od swojej ukochanej Nastji. Pochwalił się nim również w mediach społecznościowych.

Premierowe podium oraz ślub

Dwa ostatnie sezony były najlepsze w wykonaniu skoczka. Podczas inauguracyjnych zawodów sezonu 2019/20 w Wiśle po raz pierwszy w karierze ukończył rywalizację na podium - zajął drugie miejsce, ustępując jedynie Danielowi Andre-Tande. Tydzień później był trzeci. Cały sezon zakończył na 15. pozycji, a kilka miesięcy później poślubił swoją wieloletnią partnerkę Nastję.

"Dziękuję ci za bycie sobą" - pisał w mediach społecznościowych, dodając zdjęcia z tego wyjątkowego dnia. W życiu sportowym także wszystko się układało. Sezon 2020/21 rozpoczął od szóstego miejsca w Wiśle. Trzy tygodnie później po raz kolejny stanął na podium. Regularnie meldował się w czołowej dziesiątce, po drodze zahaczając o podium jeszcze trzykrotnie, z czego dwa razy miało to miejsce w Zakopanem.

Na mistrzostwach świata w Oberstdorfie zajął trzecie miejsce podczas konkursu na skoczni dużej. Z triumfu cieszył się wówczas Piotr Żyła. Zarówno w konkursie drużynowym, jak i indywidualnym na skoczni normalnej uplasował się na piątej pozycji, a rywalizację drużyn mieszanych zakończył na czwartym miejscu. W klasyfikacji generalnej Pucharu Świata zajął dziewiąte miejsce i choć pod koniec sezonu dało się zauważyć u Słoweńca spadek formy to pierwsze dwa tygodnie Pucharu Świata 2021/22 pokazały, że jest on w rewelacyjnej formie i będzie walczył o najwyższe trofea.

Czytaj także:
Koszmarny weekend Graneruda. Jest reakcja
Trener otwarcie o Kubackim: "Może mieć problem do końca sezonu"

Kibicuj polskim skoczkom w Pilocie WP (link sponsorowany)

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×