Zmiana na pozycji lidera u Słoweńców. W innych państwach bez większych zaskoczeń

Instagram / Na zdjęciu: Anze Lanisek
Instagram / Na zdjęciu: Anze Lanisek

Za skoczkami siedem konkursów indywidualnych. Poza Kobayashim żaden dwukrotnie nie triumfował w zawodach. Wyłaniają się jednak liderzy poszczególnych państw. Cene Prevc stał się nową gwiazdą Słoweńców, podczas gdy swoje loty obniżył Anze Lanisek.

Po pierwszym zwycięstwie w karierze, które miało miejsce w Ruce, 25-letni Słoweniec w żadnym kolejnym konkursie nie ukończył rywalizacji w czołowej "10".

- Nie mogę być do końca zadowolony z tego weekendu. Niedzielna pierwsza seria odebrała mi trochę pewności siebie. Po prostu nie byłem już taki sam, jak przed weekendem, mimo że dobrze wypadłem w treningach i kwalifikacjach. Potem wszystko się rozmyło. W niedzielę tylko seria próbna była lepsza, ale tak już jest w tym sporcie – mówił po konkursie w Wiśle dla sloski.si. Zajął tam 13. miejsce, a podczas ostatniego weekendu w Klingenthal został sklasyfikowany na 20. oraz 23. pozycji. Nie można jednak o nim zapominać w kontekście zbliżającego się Turnieju Czterech Skoczni.

Ostatnim zawodnikiem ze Słowenii, który wygrał tę imprezę był Peter Prevc. Miało to miejsce w sezonie 2016/17. Jego brat Cene przeżywa obecnie swój najlepszy sezon w karierze. W siedmiu rozegranych konkursach tylko dwukrotnie nie ukończył rywalizacji w pierwszej dziesiątce. Kibice czekają na pierwsze w karierze podium 25-latka, który przy słabszej dyspozycji Anze Laniska stał się liderem drużyny Roberta Hrgoty.

ZOBACZ WIDEO: Były skoczek komentuje słowa oburzonego Małysza. "Dzisiaj kombinezony są na limicie"

Stawiani przed sezonem w roli faworytów skoczkowie pozostałych państw nie zawodzą. Zastanawiająca jest jednak forma Halvora Egnera Graneruda, który miejsca na podium potrafi przeplatać z brakiem awansu do konkursu. W Klingenthal zaprezentował się jednak z dobrej strony i po trzech nieudanych występach, w których nie zdobył żadnych punktów Pucharu Świata, wrócił na podium. Z dobrej strony prezentuje się również Marius Lindvik, który dwukrotnie w sezonie ukończył rywalizację na podium i w klasyfikacji generalnej zajmuje siódme miejsce, tuż za wspomnianym wyżej kolegą z reprezentacji.

U podopiecznych Andreasa Widhölzla lideruje zdobywca Kryształowej Kuli w sezonie 2019/20 Stefan Kraft. Trzykrotnie ukończył rywalizację w najlepszej trójce i tylko dwukrotnie nie zameldował się w czołowej "10".

"Wspaniałe uczucie. Dziękuję wam. Cudownie być najlepszym po gorszym okresie" - pisał na swoim Instagramie po triumfie w Klingenthal. W ubiegłym sezonie tylko raz wskoczył na podium. Był trzeci w Titisee – Neustadt, a w klasyfikacji końcowej zajął odległe 17. miejsce.

Wśród reprezentantów Niemiec najlepiej prezentują się Karl Geiger oraz Markus Eisenbichler. Pierwszy jest liderem Pucharu Świata. Ma na swoim koncie zwycięstwo oraz dwa drugie miejsca. W Klingenthal po raz pierwszy w sezonie nie ukończył zawodów w czołowej "10". Vogtland Arena nie sprzyjała niemieckim skoczkom. Markus Eisenbichler nie awansował do finałowej rundy drugiego konkursu – zajął dopiero 40. miejsce. W klasyfikacji generalnej jest piąty, a do swojego kolegi z reprezentacji traci 127 punktów.

Ryoyu Kobayashi jest niewątpliwym liderem Japończyków – po kwarantannie spowodowanej pozytywnym wynikiem testu na obecność koronawirusa, wrócił w wielkim stylu. W pierwszym konkursie w Klingenthal zajął siódme miejsce, jednak w drugim nie dał szans rywalom i odniósł drugą wygraną w sezonie. Jest jedynym skoczkiem, któremu udała się ta sztuka. Mimo opuszczenia konkursów w Ruce i w Wiśle plasuje się na drugim miejscu w klasyfikacji generalnej i jest stawiany w roli faworyta w kontekście Turnieju Czterech Skoczni oraz igrzysk olimpijskich w Pekinie.

Zadowoleni z postawy swojego skoczka mogą być również Szwajcarzy. Killian Peier prezentuje równą i stabilną formę, meldując się regularnie w okolicach czołowej "10". W ubiegłym sezonie nie zasiadł na belce startowej. Upadł w październiku podczas pierwszej serii rozgrywanych w Einsiedeln mistrzostw Szwajcarii, czego konsekwencją było zerwanie przednich więzadeł krzyżowych w kolanie. Po rocznej przerwie w dobrym stylu wrócił do rywalizacji z najlepszymi.

"Letnie przygotowania dobiegają końca. Jestem bardzo zadowolony z dotychczasowej pracy. Mam wokół siebie niesamowitych ludzi, którzy bardzo mi pomogli i jestem im bardzo wdzięczny. Będę na starcie zawodów w Niżnym Tagile. Jestem tym podekscytowany" – pisał na swoim Instagramie przed rozpoczynającymi sezon zawodami. Obecnie jest najmocniejszym ze szwajcarskich zawodników, a w klasyfikacji generalnej plasuje się na dziewiątej pozycji.

Czytaj także: 
W Klingenthal pierwszy raz wszedł do trzydziestki. "Niuanse decydują o tym, że nie osiąga lepszych wyników"
"Nikomu nic nie mówiłem". Halvor Egner Granerud przerwał milczenie

Komentarze (0)