Wiadomość już gruchnęła. Polak grzmi: "Zostaliśmy wszyscy na lodzie"

To nie są dobre dni dla polskich skoczków narciarskich. Po problemach sportowych przyszły kolejne, tym razem związane z logistyką. - Zostaliśmy wszyscy na lodzie - powiedział dla tvpsport.pl Paweł Witczak z Polskiego Związku Narciarskiego.

Krzysztof Kaczmarczyk
Krzysztof Kaczmarczyk
Piotr Żyła PAP / Grzegorz Momot / Na zdjęciu: Piotr Żyła
W PZN mogliby tylko pomyśleć, że to się nie dzieje naprawdę. Rzeczywistość jednak kolejny raz mocno ich zaskoczyła. Rozchodzi się o protokoły związane z pandemią COVID-19 oraz Pekin2022. O co konkretnie?

Rozchodzi się o plan FIS, który zakładał, że po konkursach Pucharu Świata w Willingen (29-30 stycznia) skoczkowie z Frankfurtu wylecą prosto do Chin wyczarterowanym samolotem.

Teraz, na półtora miesiąca przed igrzyskami okazuje się, że to rozwiązanie, które miało być pewnikiem, nie wchodzi w grę!

ZOBACZ WIDEO: Były skoczek komentuje słowa oburzonego Małysza. "Dzisiaj kombinezony są na limicie"
- To jakiś koszmar - przyznał w rozmowie z tvpsport.pl Paweł Witczak, który w PZN zajmuje się logistyką. - Zostaliśmy wszyscy na lodzie. Dlaczego? Bo strona chińska nie wpuszcza w tej chwili żadnych samolotów z zagranicy i każdy lot, w tym wożące akredytowanych na igrzyska, należy dokładnie zgłosić, umotywować itd.

Dlaczego te restrykcje uderzają w sportowców i członków kadr lecących na IO? Chiny dały zgodę na latanie z olimpijczykami tylko wąskiej grupie linii lotniczych. Ta wynajęta przez FIS takiej nie dostała. - To, co wymyślają i jak utrudniają wszystko organizatorzy tej olimpiady, jest nie do pomyślenia - dodał Witczak.

Jakie są alternatywy? Jedna to wylot liniami Air China 31 stycznia z Mediolanu, innym była opcja lotu liniami Air France z Paryża, ale gdy w PZN usłyszeli o cenach za bilety (ok. 40 tys. zł), to szybko ją skasowali.

Konrad Niedźwiedzki, szef misji PKOl na Pekin, sugeruje pewną rzecz. - Tak to wymyślono, żeby Air China zmonopolizowała połączenia olimpijskie - przyznał. Problem w tym, że loty tymi liniami odbywają się tylko z największych lotnisk, a na nie też trzeba się jakoś dostać...

Witczak nie może zatem narzekać na nudę, a czasu nie jest dużo. Za takie niespodzianki w tym momencie chętnie by podziękował. Sytuacja jest trudna, ale nie beznadzieja. On sam nie załamuje rąk. Przyznaje jednak, że w całym tym logistycznym zamieszaniu nie da się wszystkiego do końca przewidzieć i zaplanować.

- To są puzzle, w których może wywrócić się jeden element i całość legnie w gruzach. Ale i na to będziemy przygotowani, plan C też powstanie - uspokoił na koniec.

Zobacz także:
Zaskakujący wynik Piotra Żyły! Kamil Stoch znacznie poniżej oczekiwań
Ciekawa sytuacja! Takie byłyby wyniki konkursu bez przeliczników

Kibicuj polskim skoczkom w Pilocie WP (link sponsorowany)

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×