W czwartkowy wieczór Stefan Huber zaskoczył fanów, informując w mediach społecznościowych, że kończy karierę skoczka narciarskiego. Karierę, która nie była usłana sukcesami. Stefan ciągle pozostawał w cieniu Daniela Hubera.
W Pucharze Świata Stefan Huber zadebiutował w lutym 2017 roku (w Sapporo), a dzień później zdobył pierwsze punkty. Na stałe w PŚ zadomowił się w drugiej połowie sezonu 2019/20, zajmując m.in. ósme miejsce w Lahti. Po zakończeniu tego cyklu nigdy nie dostał już szansy na najwyższym poziomie.
Zdecydowanie częściej rywalizował w drugiej lidze skoków. W Pucharze Kontynentalnym 12-krotnie stanął na podium, pięć razy na najwyższym stopniu (po raz ostatni 1 lutego 2020 roku).
ZOBACZ WIDEO: Trener polskich skoczków do zwolnienia? Tajner tłumaczy sytuację Doleżala
"Po 20 latach skoków uznałem, że czas zakończyć ten rozdział. Jestem niezmiernie wdzięczny i dumny z tego, co osiągnąłem i czego doświadczyłem. To był naprawdę świetny czas przez to, że razem z bratem mogłem przechodzić wzloty i upadki w tym sporcie. Jestem wdzięczny mojej rodzinie, przyjaciołom i sponsorom, że mi to umożliwili. Dziękuję! - napisał Stefan Huber w mediach społecznościowych.
"O Boże, witam w klubie" - odpowiedział w komentarzu Gregor Schlierenzauer, który zdecydowanie bogatszą karierę zakończył kilka miesięcy temu.
Czytaj także:
- Fatalne wieści ws. Dawida Kubackiego. Skomentował je krótko
- Stoch pokazał zdjęcie. Takiego czegoś jeszcze nie przeżył