Ten sezon od początku nie układa się po myśli Kamila Stocha. Teraz miało się to odmienić. Plan był prosty. W trakcie trwania 70. Turnieju Czterech Skoczni został wycofany i wrócił do kraju. Tutaj w spokoju miał potrenować i odzyskać formę.
Gdy wydawało się, że Puchar Świata w Zakopanem może być momentem zwrotnym, przyplątała się kontuzja i w weekend podczas konkursów na Wielkiej Krokwi wystąpi jedynie w roli kibica.
Szkoda. Tym bardziej że jego ojciec Bronisław Stoch przekonuje, że dołek już za jego synem. Dobre wyniki w Zakopanem mogły go podnieść.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Messi na parkiecie? Nie porywa
- Odpoczął psychicznie od presji, chociaż nikt mu jej nie narzucał. Nabrał większej energii i pewności siebie. Bardzo chciał wystartować na ulubionej skoczni. Teraz znów go przygniotło. Bardzo przeżywa to, że nie może wystąpić - przyznał w rozmowie z "Super Expressem".
Długo trwało natomiast diagnozowanie, w czym tak naprawdę tkwi problem. Dlaczego Kamil Stoch nie był w stanie skakać tak, jak do tego przyzwyczaił we wcześniejszych latach. Nasz mistrz sam nie wiedział, co się dzieje. - Przyczyn trzeba szukać i od strony sportowej i psychologicznej - stwierdził jego ojciec.
Zwrócił uwagę, że wpływ na to mogły mieć zabiegi prawej nogi, jakim musiał poddać się 34-letni reprezentant Polski. - Przez jakiś czas był wyłączony z treningu siłowego. A kiedy jedna noga może ćwiczyć, a druga nie, to powstaje różnica mocy ich mięśni - wyjaśnił tata naszego mistrza świata i mistrza olimpijskiego.
Wspomniał również o tym, że na Kamila Stocha oddziaływały też nie tylko jego słabe wyniki, ale problemy całej kadry. To nie pozostawało mu obojętne. W Zakopanem wszystko miało się zmienić.
Zobacz także:
Ogromny niepokój w kadrze skoczków tuż przed igrzyskami. To będzie ostateczny termin
Co się dzieje z polskimi skoczkami? Sven Hannawald zdradza, co powiedział mu Adam Małysz