Za nami weekend Pucharu Świata w Zakopanem, który nie napawa optymizmem. W konkursie drużynowym Polacy zajęli 6. miejsce, a w zmaganiach indywidualnych zaledwie trójka Biało-Czerwonych awansowała do drugiej serii i to na dalszych pozycjach. Z powodów zdrowotnych na starcie rywalizacji zabrakło Kamila Stocha i Dawida Kubackiego.
Wiemy już, że poza tą dwójką na igrzyska olimpijskie pojadą Piotr Żyła, Paweł Wąsek i Stefan Hula. Forma naszych skoczków jest mizerna i nie udadzą się oni na konkursy Pucharu Świata do Titisee-Neustadt.
- Patrząc na dyspozycję tych zawodników, którzy zostali powołani na igrzyska olimpijskie i nie mają kłopotów zdrowotnych, to uważam, że podjęto słuszną decyzję o wycofaniu ich z konkursów w Titisee-Neustadt. To właściwie jedyny moment, aby spokojnie potrenować. Skocznia w Zakopanem jest przygotowana, w Wiśle na wszelki wypadek zapewne też - mówi nam Jan Szturc, pierwszy trener Adama Małysza i Piotra Żyły.
ZOBACZ WIDEO: Czego PZN oczekuje od skoczków na igrzyskach? Małysz zareagował dosadnie
- Wycofywani są także mocni zawodnicy z innych państw. Np. Stefan Kraft po Bischofshofen udał się na spokojne treningi. Również Robert Johansson nie startuje w Pucharze Świata. To na tyle klasowi skoczkowie, że po spokojnych treningach mogą namieszać na igrzyskach olimpijskich - dodaje Szturc.
Gdy widzimy, jak radzą sobie Polacy na skoczniach całego świata w obecnym sezonie, to aż rodzi się pytanie, jaki błąd został popełniony w przygotowaniach przedsezonowych.
- Trudno teraz określić, czy tych treningów przed sezonem było za dużo, czy też za mało. Jedno z drugim się wiąże. Jeśli występuje przetrenowanie, to wiadomo, że cały organizm jest zmęczony, mięśnie nieodpowiednio pracują. Przy niedotrenowaniu z kolei noga "nie podaje" na progu, nie ma dobrego czucia. W obu przypadkach w głowie skoczków rodzą się problemy i technika jest rozregulowana. Nie ma automatyzmów. Zawodnik za dużo myśli o tych problemach, co może się nawet przekładać na prędkości najazdowe, nieprawidłowe ułożenie tułowia i błędne kierunki wybicia z progu - podkreśla Szturc.
Nasz rozmówca liczy, że na najważniejszej imprezie sezonu Polacy się przełamią. Mówi także, co może premiować Kamila Stocha w walce o najwyższe cele.
- Nadal po cichu liczę, że na igrzyskach olimpijskich coś w tych skokach zaskoczy, że forma naszych zawodników wystrzeli. Gorzej już chyba być nie może, a pamiętajmy, że mamy bardzo doświadczoną kadrę, utytułowanych skoczków i właśnie na tej najważniejszej imprezie może nastąpić przełamanie - mówi z nadzieją Szturc.
- Szczególnie ciekawy jestem występu Kamila Stocha po przerwie spowodowanej kontuzją. Chociażby przypadek Simona Ammanna z Salt Lake City pokazuje, że po przerwie można sięgnąć po najwyższe laury. Podobnie może być u Kamila, który najprawdopodobniej przystąpi do rywalizacji w Pekinie z wielkim głodem skakania, ze świeżością. To może podziałać na niego tylko mobilizująco - kończy nasz rozmówca.
Czytaj także:
Zapytaliśmy o kryzys w polskich skokach. "To smutny widok"
To wideo podbija sieć! Tak skakał 7-letni polski talent