Dla Piotra Żyły skocznia w Lahti jest szczęśliwa. W 2017 r. podczas mistrzostw świata na tym obiekcie Polak wywalczył złoto (w drużynie) i brąz (indywidualnie). W piątek w zawodach PŚ w Lahti Żyła znowu znalazł się na najniższym stopniu podium (więcej TUTAJ).
W rozmowie z Eurosportem 35-latek nie krył radości z sukcesu. - Tamtego konkursu sobie nie przypominam, bo to całkiem inne zawody były. Miejsce jest podobne, to tak. Ale, jeśli chodzi o cały dzień, to był zupełnie inny. I w sumie taki pozytywny bardzo - ocenił "Wiewiór".
- Jak widać, lubię chyba tę skocznię. Czy czułem po drugim skoku (129,5 m - przyp. red.), że może być podium? E... gdzie tam?! Nie no, byłem zadowolony z samego skoku, a ogólnie nie liczyłem na podium, bo straty miałem duże - dodał w swoim stylu Żyła.
ZOBACZ WIDEO: Sporty zimowe nie są domeną Polaków? "Często nie mamy warunków, żeby trenować"
Reprezentant Polski, który po pierwszej serii zajmował 6. miejsce, przyznał, że mu się poszczęściło. - Tam dwie "dziesiątki" przegrałem (do Halvora Egnera Graneruda - przyp. red.), to pomyślałem, że już w ogóle nie mam szans. No, ale później mi się pofarciło, bo "dziesiątką" wygrałem (z Markusem Eisenbichlerem - przyp. red.) i się udało to podium zdobyć. Także fajnie, fajnie! - zakończył Żyła.
W sobotę skoczków czeka rywalizacja w drużynach w Lahti (początek o godz. 16:30), a w niedzielę zostanie rozegrany drugi konkurs indywidualny (godz. 16:00).