Była już skoczkini Joanna Szwab zaprezentowała list, w którym żegna się ze skokami narciarskimi. "Kochałam wszystko, co związane ze skokami, bezgranicznie. A dziś nienawidzę" - pisze w materiale, który opublikował portal sport.tvp.pl.
Odniosła się też do powrotu do kadry. Ponownie znalazła się w niej w wieku 21 lat. Powołanie otrzymała od selekcjonera Łukasza Kruczka.
"Wtedy jeszcze nie wiedziałam, jak szybko pełnię szczęścia zabiją zasady, które wprowadzi. Początkowo fruwałam. Nie odstawałam od Kingi Rajdy ani Kamili Karpiel - nowych gwiazd, które błysnęły chwilę wcześniej na MŚ w Seefeld" - dodaje Szwab.
Zdradza, że skokom, zgodnie z wymaganiami Kruczka, podporządkowała wszystko.
ZOBACZ WIDEO: "Trafiony, zatopiony". Nieprawdopodobna skuteczność mistrzyni olimpijskiej
"Gdy teraz o tym myślę, do oczu płyną mi łzy. Właśnie teraz dopiero dochodzi do mnie, że przez nowego trenera znienawidziłam skoki. Nie chcę o nich myśleć, nie chcę widzieć ich na oczy. Chciałabym, żeby mi to przeszło" - kontynuuje w gorzkim liście.
Zdradza też, że od selekcjonera miała zakaz pracy, prywatnych wyjazdów - rzeczy, które są typowe dla młodej dziewczyny. Opowiada ponadto, że więcej niż z Kruczkiem, rozmawiała z psycholożką.
Mimo trudnych wydarzeń, Szwab wierzy, że jeszcze kiedyś pokocha skoki. Jednocześnie przeprasza wszystkich tych, którzy w nią wierzyli. Zaznacza, że nigdy nie myślała, iż tak szybko przejdzie na sportową emeryturę.
"W życiu nie pomyślałabym, że mając 25 lat, zostanę sportowcem-emerytem. I że zamienię Zakopane na Wrocław. Sądziłam, że skoki narciarskie są mi pisane na zawsze albo chociaż na tak długo jak Danieli Iraschko-Stolz. Myślałam, że mogę być długowieczna jak Noriaki Kasai, i to pomimo że jako 18-latka usłyszałam od władz PZN, że jestem za stara i nieperspektywiczna" - ujawnia Joanna Szwab na sport.tvp.pl.
Czytaj także:
> Małysz wbił szpilkę Stochowi. "Nie wiem, skąd to wytrzasnął"
> Tak Rosjanie chronią Putina przed chorobą