W tym artykule dowiesz się o:
Kiedy okazało się, że w sezonie 2012/2013 w Pucharze Świata zagości skocznia im. Adama Małysza w Wiśle, polscy kibice liczyli na wykorzystanie tego faktu przez biało-czerwonych. Na własnym terenie skacze się znacznie lepiej, poza tym pomóc miała żywiołowa publiczność. [ad=rectangle] Niestety, ostatecznie żaden z naszych reprezentantów nie wywalczył miejsca na podium. Dwóch skoczków w pierwszej dziesiątce nie było jednak złym wynikiem. Szóstą lokatę wywalczył wtedy Piotr Żyła, natomiast siódmą Kamil Stoch - ex aequo z Dmitrijem Wassiliewem. Do serii finałowej awansowało jeszcze dwóch naszych - ostatecznie 13. był Maciej Kot, a 27. Stefan Hula.
Wygląda na to, że podopieczni Łukasza Kruczka musieli przyzwyczaić się do konkursowych zmagań na skoczni Adama Małysza, gdyż rok później rezultaty już dużo bardziej mogły cieszyć kibiców. Co prawda Stoch nie zwyciężył, ale do końcowego triumfu zabrakło mu zaledwie 0,9 punktu. Górą był Andreas Wellinger. Z Polaków w pierwszej dziesiątce uplasował się jeszcze Jan Ziobro - był szósty.
Brak zwycięstwa polskim kibicom zrekompensowali pozostali biało-czerwoni. W trzydziestce, poza Stochem i Ziobrą, mieliśmy ich jeszcze pięciu! 12. miejsce zajął Piotr Żyła, 18. Klemens Murańka, 20. Krzysztof Biegun, 23. Maciej Kot, zaś 28. Dawid Kubacki.
Świetny prognostyk przed Pucharem Świata w Wiśle stanowiły zawody z cyklu Pucharu Kontynentalnego. Trenerzy zdecydowali, że wystartuje tam kilku skoczków z kadry A. To była dobra okazja dla zawodników, którzy nie prezentują się w tym sezonie wybitnie dobrze, aby na nowo "złapać" nie tylko sam obiekt, ale przede wszystkim własną dyspozycję. [ad=rectangle] Wyniki nie pozostawiły wątpliwości - biało-czerwonym te "lekkie" zawody się przydały. Pierwszy konkurs wygrał Ziobro, drugi był Murańka. W trzydziestce sklasyfikowano siedmiu Polaków. Na drugi dzień było jeszcze lepiej! Świetną informację stanowiło choćby odrodzenie Kota, który triumfował w konkursie. Całe podium zajęli biało-czerwoni (drugi był Murańka, a trzeci Kubacki). Miejsca w trzydziestce wyskakało sobie aż dziewięciu reprezentantów naszego kraju. Co prawda oba konkursy zakończyły się po pierwszej serii, a rywale nie przypominali swoimi wyczynami tych z Pucharu Świata, ale radość z wysokich lokat i psychiczny komfort to coś, co dla skoczków odgrywa ogromną rolę. Szczególnie dla tych, którzy od początku obecnego sezonu szukają utraconej formy.
Z Wisły przeniesiemy się do Zakopanego. Miasto ze swoją Wielką Krokwią zapewnia niezapomniane emocje polskim kibicom skoków narciarskich i, co najważniejsze, sprzyja samym zawodnikom! 20 stycznia 2002 roku Puchar Świata w zimowej stolicy Polski wygrał Adam Małysz. W 2003 dwa razy zajmował trzecią lokatę, w 2004 dwa razy był drugi, żeby w 2005... dwa razy wygrać. 29 stycznia uczynił to ex aequo z Roarem Ljoekelsoeyem. W kolejnych latach miejsca na podium zajmowali zagraniczni skoczkowie - aż do 2011 r. Wtedy właśnie w polskich szeregach nastąpiła swoista zmiana pokoleń. Pierwszy konkurs wygrał Małysz, a trzeci (zorganizowany zamiast zawodów w Harrachovie) Stoch! Rok później zawodnik z Zębu zaliczył swój drugi triumf w Zakopanem. W 2013 r. Stoch był trzeci, a polski zespół wywalczył drugą lokatę w konkursie drużynowym.
Ostatni konkurs indywidualny PŚ na Wielkiej Krokwi rozegrano 19 stycznia. Zawodom towarzyszyły trudne warunki pogodowe, drugą serię odwołano. Wyniki nie mogły cieszyć kibiców nad Wisłą. Naszych w trzydziestce znalazło się sporo, jednak w czołówce próżno było szukać biało-czerwonych barw. Najlepiej z podopiecznych Kruczka spisał się Kot, którego sklasyfikowano na 10. pozycji. 13. był Murańka, 15. Biegun, 17. Stoch, 19. Żyła, zaś 21. Ziobro.
W konkursie drużynowym (reprezentowali nas Murańka, Kubacki, Ziobro, Stoch) Polacy wywalczyli czwartą lokatę. Do podium brakło niewiele.
W trwającym sezonie konkursy w Wiśle i Zakopanem będą miały dla Polaków nieco inny wymiar. Biało-czerwoni nie szukają na siłę punktów, a... powrotu formy z zeszłego sezonu. Zawody na własnym terenie dają ku temu okazję. Odbudować muszą się m.in. Stoch, Ziobro, Kubacki czy Kot. Kibice liczą też na przyzwoite wyniki skoczków mniej obeznanych z PŚ.
Wisła i Zakopane mają być katalizatorem dyspozycji naszych przed najważniejszym punktem sezonu - mistrzostwami świata. Czy spokojny trening i rywalizacja w PK wystarczą do odbudowania formy? Pierwsze odpowiedzi na zadane pytania już w czwartek.
Z kim przyjdzie zmierzyć się podopiecznym Kruczka?
W Wiśle, jak dotąd świetnie radzili sobie Anders Bardal oraz Andreas Wellinger, którzy wygrali odpowiednio w 2013 oraz 2014 r. Norweg brylował również w Zakopanem - rok temu wygrał, w 2013 wywalczył drugą lokatę ulegając swojemu rodakowi Andersowi Jacobsenowi. W ostatnich dwóch latach w konkursach drużynowych wygrywali jednak nie Norwedzy czy Niemcy, a Słoweńcy.
Sądząc po obecnej formie wymienionych skoczków, trudno przypuszczać, aby tak dobrze prezentowali się także w tym sezonie. Bardal ani razu nie zdobył miejsca na podium, a Wellinger wciąż nie bierze udziału w zmaganiach. Jacobsen ostatnio znacznie poprawił swoją dyspozycję, jednak nadal jest ona chwiejna. Kto więc powalczy o zwycięstwo?
Jako pierwszych w gronie faworytów należy wskazać Stefana Krafta, zwycięzcę Turnieju Czterech Skoczni oraz Michaela Hayboecka, lidera klasyfikacji generalnej Pucharu Świata. W Tauplitz wygrał jednak również piekielnie silny Severin Freund. Na triumfy w Polsce chrapkę na pewno ma także Peter Prevc, trzeci zawodnik PŚ. Jego pozycję wzmacnia fakt wcześniejszych udanych startów Słoweńców w stolicy polskich Tatr. Wśród faworytów pozostaje zresztą znacznie więcej zawodników - jak to w skokach. Liczmy więc na to, że dopiszą warunki i konkurs będzie sprawiedliwy. Może w takich okolicznościach miłą niespodziankę sprawią nam Polacy?