W tym artykule dowiesz się o:
Wstyd Karkonoszy
Połowa stycznia 2001 roku, najazd Polaków na Harrachov. Celnicy mieli ręce pełne roboty, tworzyły się rekordowe kolejki, pięć kilometrów od granicy zjawiły się tysiące wymalowanych kibiców z transparentami. To był szczyt "małyszomanii", tuż po zwycięstwa Polaka w Turnieju Czterech Skoczni. Małysz w wielkim stylu wygrał dwa konkursy, pobił rekord skoczni i doprowadził rodaków do ekstazy.
Po 17 latach jedna z pięciu mamucich skoczni niszczeje. Czesi nazywają ją "wstydem Karkonoszy". Od 2014 roku nie odbyły się tam poważne zawody. Ostatnim rozdziałem historii Certaka są mistrzostwa świata w lotach i złoto Severina Freunda. Obiekt był archaiczny, zatrzymał się w poprzedniej epoce, mógł uratować go tylko gruntowny remont, jednak nikt nie chciał się podjąć tak kosztownego (i pracochłonnego) zadania. Skocznia powoli staje się ruiną, niedawno pod ratrakiem zapadła się bula.
Próbę ratunku podjęła grupa młodzieży, rozpoczęła zbiórkę środków. Jeśli do 2020 roku z pomocą ministerstwa sportu nie uda się przeprowadzić renowacji, to wielkie zawody w Harrachovie pozostaną wspomnieniem.
Thunder Bay
Tak, to nie pomyłka, tutaj kiedyś gościli najlepsi skoczkowie. Kanadyjskie Thunder Bay przez prawie 15 lat organizowało zawody pucharowe, a w 1995 roku było gospodarzem mistrzostw świata. To tam w wielkiej imprezie debiutował Adam Małysz, w 1995 r. jako 17-latek był 10. i 11.
Od czasu zmagań z 1995 r. skocznia stała się ruderą. Kanadyjskie władze niespecjalnie się nią interesowały, bo popularność dyscypliny drastycznie spadła. Ostatni zawodnicy pojawili się na rozbiegu w 1997 roku, kilka lat później rozebrano przylegające budynki.
Wznowienie działalności skoczni kosztowałoby horrendalne pieniądze, ponad 30 mln dolarów. Bardzo wątpliwe, by obiekty w Thunder Bay jeszcze odżyły.
ZOBACZ WIDEO Serie A: AC Milan zabójczy w końcówce! Gol na wagę zwycięstwa w 90+7. minucie! [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]
Salt Lake City
Na początku XXI wieku królował tam Adam Małysz. W Salt Lake City wygrywał przedolimpijskie konkursy, na igrzyskach zdobył pierwsze po 30 latach medale dla Polski (brąz i srebro). Dwa lata po tych sukcesach, w ostatnich pucharowych zmaganiach w USA, Polak miał niebezpieczny upadek po lądowaniu, mocno potłukł się i przedwcześnie zakończył sezon.
Co prawda skocznia są utrzymane w dobrym stanie, ale nie odbywają się tam poważne zawody, co najwyżej nieliczna amerykańska kadra szykuje się do sezonu w Utah Olympic Park. Kompleks przeważnie świeci pustkami i jest wykorzystywany na różne sposoby. Kaskader Robbie Maddison, specjalista od skoków na motocyklu, zjechał z rozbiegu i przeleciał na maszynie ponad 110 metrów!
Sarajewo
Igrzyska w 1984 roku były bajeczne, kolorowe, radosne, pod wieloma względami przełomowe, pierwsze zimowe w kraju komunistycznym. Po rozpadzie Jugosławii sport zszedł na dalszy plan, rosły napięcia w różnorodnych etnicznie nowych państwach, wybuchały konflikty. Krwawą wojnę na Bałkanach przetrwały zaledwie dwie z pięciu skoczni olimpijskich. Obie grożą zawaleniem, od lat straszą wyglądem.
Obiekt jest stałym punktem wycieczek po Sarajewie. Pozostały zdewastowane trybuny, wieża sędziowska i betonowy szkielet rozbiegu. Co kilka lat powracał temat odbudowy, architekt Janez Gorisek i jego syn działali na rzecz rewitalizacji, ale prace utkwiły w martwym punkcie.
Nadzieją na lepsze czasy miał być Zimowy Olimpijski Festiwal Młodzieży, zaplanowany w 2017 r. w Sarajewie. Zdecydowano jednak, że ze względu na brak infrastruktury zawody skoczków nie dojdą do skutku, a całą imprezę przeniesiono ostatecznie na 2019 r. z powodu problemów finansowych gospodarza. Zatem chyba na zawsze rekordzistą pozostanie triumfator z 1984 r., wielki Matti Nykanen.
Pragelato
Na olimpijskiej skoczni Kamil Stoch po raz pierwszy objawił się światu. 17-latek w próbie przed igrzyskami zajął siódme miejsce, oczko wyżej niż Adam Małysz! Kompleks stoi obecnie odłogiem.
Po igrzyskach w Turynie (2006 r.) władze FIS interesowały się skocznią zaledwie trzy lata. Letnie Grand Prix w 2009 r. właściwie zakończyły historię rywalizacji w Pragelato. Trampolino a Monte, podobnie jak wiele olimpijskich obiektów, zostało zaniedbane. Lokalne władze w marcu 2017 roku zaproponowały, by ostatecznie zamknąć skocznie, zrównać je z ziemią i wytyczyć w ich miejscu trasy zjazdowe. Dla Włochów to bardziej racjonalny sposób wykorzystania olbrzymiego terenu niż inwestycja w nierentowne skoki.
Igrzyska pocałunkiem śmierci
Trzy z zaprezentowanych skoczni łączy jeden mianownik - sportowa "śmierć" po igrzyskach. Tyczy się to zresztą innych obiektów olimpijskich. W maju 2018 roku wyburzono kompleks w Calgary, pamiętający konkursy sprzed 30 lat. Powodem oczywiście ekonomia, nie uratowały go nawet starania o igrzyska w 2026 roku. Komitet organizacyjny postanowił, że w razie potrzeby wykorzystają areny w Whistler, przygotowane na igrzyska w Vancouver w 2010 r. Tak naprawdę to jedyne centrum dyscypliny w Kanadzie, po dwóch latach kryzysu Olympic Park stał się głównym ośrodkiem szkolenia w Kraju Klonowego Liścia.
W opłakanym stanie są skocznie w Saint-Nizier, przyszykowane przed igrzyskami w Grenoble w 1968 r. Od 1990 r. czekają na renowację, a bula pokryta jest lasem. O rywalizacji nie myślą także w Cortinie d'Ampezzo. Skocznia jest atrakcją turystyczną, wykorzystuje się ją do innych celów, m.in. odbyły się tam mistrzostwa świata w... łucznictwie polowym.
Po igrzyskach w 1960 r. podupadł kompleks w Squaw Valley, od blisko 40 lat przebiega tam wyciąg krzesełkowy. Chlubnym wyjątkiem na liście jest Lake Placid, gdzie przeprowadzono wiele inwestycji, w ciągu najbliższych lat władze chciałyby zorganizować zawody najwyższej rangi.