W tym artykule dowiesz się o:
Obaj nie skoczyli w kwalifikacjach tak dobrze, jak zapewne sami chcieli. Geiger osiągnął 123,5 metra, a Stękała wylądował o pół metra bliżej, co oznacza, że obaj nie doskoczyli do punktu konstrukcyjnego skoczni w Bischofshofen. To jednak Geiger minimalnie wyprzedził Stękałę w klasyfikacji (o 0,4 punktu) i ta dwójka zmierzy się ze sobą w pierwszej parze pierwszej serii środowego konkursu.
Będzie to jedyny pojedynek, w którym wystąpią dwaj skoczkowie sklasyfikowani w pierwszej dziesiątce TCS. Bardzo prawdopodobne, że ten, który przegra, awansuje do finału jako tzw. lucky loser.
Kolejny interesujący pojedynek z udziałem reprezentanta Polski. Żyła zajmuje ósme miejsce w klasyfikacji TCS, a Lackner jest 19. i ma szanse, aby oddać osiem skoków w turnieju. W trzech poprzednich konkursach zajmował lokaty w trzeciej dziesiątce.
We wtorkowych kwalifikacjach Austriak skoczył o metr dalej od Polaka, który - jak sam przyznaje - nie czuje się dobrze na skoczni w Bischofshofen. W trzech rozegranych we wtorek seriach, Lackner był dwukrotnie lepszy od Żyły.
Pojedynek dwóch niezwykle utytułowanych skoczków, którzy nie potrafią odnaleźć drogi do tego, aby wrócić na szczyt. Po kompletnie rozczarowującym konkursie w Innsbrucku, Schlierenzauer znacznie lepiej spisywał się w Bischofshofen, kończąc każdą serię w TOP 20. W kwalifikacjach zajął 11. lokatę i w systemie KO trafił na Petera Prevca, który po skoku na 120,5 metra był dopiero 40.
To rywalizacja ciekawa tym bardziej, że Prevc zajmuje 11. miejsce w klasyfikacji generalnej TCS, ale we wtorek w każdym skoku przegrał ze swoim bezpośrednim rywalem. Jeśli tak samo będzie również w trakcie pierwszej serii, musi liczyć, że znajdzie się w gronie lucky loserów.
ZOBACZ WIDEO: Skoki. Ogromna siła psychiczna Polaków. "Obawiałem się, że wydarzenia z początku TCS ich zdeprymują"
Dość nieoczekiwanie to Hamann jest z tej dwójki wyżej sklasyfikowanym skoczkiem w TCS. Paschke jednak mocno pogubił się podczas turnieju i z pewnością nie spełnił nadziei, jakie pokładał w nim trener Stefan Horngacher. W Bischofshofen dojdzie do wewnętrznego pojedynku niemieckiego.
W obu wtorkowych treningach Hamann i Paschke znajdowali się tuż obok siebie. W pierwszym Hamann był 17., a Paschke 18., w drugim Paschke był 22., a Hamann 23. Dopiero w kwalifikacjach mocno się rozdzielili, co sprawiło, że trafili na siebie w systemie KO. Faworytem pary jest Paschke, ale nic nie jest tu przesądzone.