W tym artykule dowiesz się o:
"Niestety Polacy nie wystartują w Oberstdorfie", czyli zamieszanie z koronawirusem w kadrze
"Niestety Polacy nie wystartują w Oberstdorfie" - dokładnie tak pisaliśmy w poniedziałek, 28 grudnia, kiedy to organizatorzy Turnieju Czterech Skoczni przekazali informację o wykluczeniu Polaków z imprezy. Wszystko za sprawą testu na koronawirusa, który w przypadku Klemensa Murańki dał wynik "lekko pozytywny".
Ta decyzja wzbudziła wiele negatywnych emocji wśród kibiców skoków narciarskich w Polsce, bo z miejsca niweczyła jakiekolwiek szanse Biało-Czerwonych na wysokie lokaty w 69. Turnieju Czterech Skoczni.
Sztab reprezentacji Polski pozostał jednak nieugięty. Kolejny test dał negatywny wynik u Murańki, potwierdziła to także próbka dokładnie przebadana w laboratorium. Z tym że wyniki przyszły już po kwalifikacjach do konkursu w Oberstdorfie. Na całe szczęście Polacy ostatecznie zostali dopuszczeni do rywalizacji, a wyniki klasyfikacji anulowano.
Skoczkowie szybko - w sportowy sposób - odpowiedzieli na całe zamieszanie. Kamil Stoch zajął drugie miejsce w Oberstdorfie i zameldował się wśród faworytów do triumfu w całym turnieju.
Fantastyczny rekord Dawida Kubackiego
Szybko do grona faworytów turnieju dołączył Dawid Kubacki. Triumfator TCS sprzed roku bardzo mocno otworzył nowy rok - w Garmisch-Partenkirchen był nieuchwytny dla rywali, a w drugiej serii ustanowił nowy rekord skoczni (144 metry). W czołowej czwórce znalazło się aż trzech reprezentantów Polski. Na tym etapie prowadzenie w klasyfikacji generalnej turnieju objął Halvor Egner Granerud.
ZOBACZ WIDEO: Skoki. Ogromna siła psychiczna Polaków. "Obawiałem się, że wydarzenia z początku TCS ich zdeprymują"
Kontrowersyjne słowa Graneruda
Granerud był głównym faworytem do wygranej w Turnieju Czterech Skoczni, ale w Innsbrucku mocno oddalił się od Złotego Orła. Zupełnie zepsuł pierwszy skok i stracił pozycję lidera. Tę przejął Kamil Stoch, który był najlepszy na Bergisel - skakał nie tylko daleko, ale i stylowo. Przed ostatnim etapem TCS Stoch prowadził w "generalce" przed Dawidem Kubackim, a Norweg tracił do Stocha ponad 20 punktów.
Po zawodach w Innsbrucku Granerud nie gryzł się w język. Zarzucił Polakom, że w 69. Turnieju Czterech Skoczni sprzyja im szczęście, skaczą w lepszych warunkach i to stoi za ich sukcesem. Życzył im ponadto, aby w Bischofshofen musieli sprawdzić się przy trudniejszym wietrze.
- Kamil jest tak niestabilny, że w Bischofshofen powinno udać mi się go dogonić. Jeżeli będą sprawiedliwe warunki, to mogę go przeskoczyć o dziesięć punktów w każdej serii - mówił wówczas Granerud. A później przepraszał za swoje słowa (WIĘCEJ).
Dominacja absolutna
W Bischofshofen Biało-Czerwoni nie pozostawili złudzeń rywalom. Stoch w obu seriach uzyskał najwyższą notę w całej stawce, a za drugi skok otrzymał nawet dwie "20" od sędziów. W konkursie o ponad 20 punktów wyprzedził Mariusa Lindvika, a w całym turnieju pokonał drugiego Karla Geigera o ponad 48 "oczek".
Dawid Kubacki ostatecznie nie utrzymał drugiej pozycji, ale zakończył TCS na najniższym stopniu podium. Mało tego. W pierwszej szóstce mieliśmy jeszcze dwóch podopiecznych Michala Doleżala - piątą lokatę zajął Piotr Żyła, a szósty był Andrzej Stękała. O ile można było liczyć na sukcesy Polaków w 69. Turnieju Czterech Skoczni, takiej dominacji nie spodziewali się chyba nawet najwięksi optymiści.