Brakuje śniegu. Zobacz, w jakich warunkach trenuje polski mistrz świata

Instagram / Instagram / Twitter Łukasz Jachimiak / Na zdjęciu: Oskar Kwiatkowski / w ramce: snowboardzista podczas treningu
Instagram / Instagram / Twitter Łukasz Jachimiak / Na zdjęciu: Oskar Kwiatkowski / w ramce: snowboardzista podczas treningu

Oskar Kwiatkowski nie tak dawno zachwycił sportową Polskę. Został mistrzem świata w snowboardowym gigancie równoległym. W rozmowie z portalem sport.pl przyznał, że przez brak śniegu musi trenować na hali przed nowym sezonem.

W tym artykule dowiesz się o:

W minionym sezonie o polskich snowboardzistach było głośno. Oskar Kwiatkowski nie dość, że został mistrzem świata w gigancie równoległym, to jeszcze w tej samej konkurencji zajął trzecią lokatę w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata. Aleksandra Król natomiast została brązową medalistką czempionatu oraz zajęła czwarte miejsce w "generalce" PŚ. Mowa tutaj cały czas o gigancie równoległym.

Do nowego sezonu Kwiatkowski przygotowuje się w nie do końca sprzyjających warunkach. W rozmowie z portalem sport.pl przyznał, iż musi trenować w Holandii na sztucznym śniegu, w specjalnie wybudowanej hali. Wszystko z powodu braku naturalnego śniegu na lodowcach.

- Trenujemy tam wtedy, kiedy już naprawdę nie ma po czym jeździć na lodowcach w Alpach. Ciekawie jest pojechać tam raz w życiu, żeby sprawdzić, jak jest. Ale to zdecydowanie nie jest to samo co jazda w górach, na świeżym powietrzu - powiedział Kwiatkowski.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: wyskoczyła w samym kostiumie. "Odwołujemy jesień"

Polski mistrz świata wytłumaczył, że stok ma 400 metrów długości i w zasadzie jest płaski. We wnętrzu hali potężne klimatyzatory dbają o odpowiednią temperaturę.

Kwiatkowski przyznał, że cieszy się z faktu, iż snowboard w Polsce się rozwija. Chwilowo po jego największym sukcesie w karierze pojawił się "boom", lecz nie miało to przełożenia na dużą liczbę sponsorów. Sam zawodnik jednak dzięki zatrudnieniu w wojsku nie musi się martwić o brak płynności finansowej.

Najlepszy polski snowboardzista ubolewa natomiast nad tym, że na igrzyskach olimpijskich w jego ukochanej dyscyplinie jest rozgrywana zaledwie jedna konkurencja (gigant - przyp.red.). To niecodzienne rozwiązanie, patrząc na to, że snowboard jest uprawiany przez wiele osób na świecie.

- Nie rozumiemy tego. W narciarstwie alpejskim jest bodajże aż sześć konkurencji. W biegowym pewnie jeszcze więcej. A czy my widowiskowo odbiegamy od tamtych dyscyplin? Uważam, że nie. Poza tym narciarstwo alpejskie zabrało nam konkurencję - ma starty równoległe. Raz, na igrzyskach Soczi 2014, były dwie nasze konkurencje, czyli i gigant, i slalom, ale później slalom ucięli - powiedział Kwiatkowski.

27-latek liczy po cichu na to, że na najbliższych igrzyskach w Cortina d'Ampezzo zostanie zorganizowana dodatkowo rywalizacja mikstów. Wówczas mógłby startować w duecie choćby z Aleksandrą Król lub swoją siostą Olimpią.

Czytaj także:
Obawy o formę polskich skoczków. Thurnbichler stawia sprawę jasno

Komentarze (0)