[b]
Arkadiusz Dudziak, dziennikarz WP SportoweFakty: Czy Dawid Kubacki wraca do najwyższej formy?[/b]
Thomas Thurnbichler, trener reprezentacji Polski w skokach narciarskich: Mam wrażenie, że tak. Powinniśmy cały czas pamiętać o tym, jaką miał sytuację. Zaczął lato bardzo dobrze. Generalnie sportowcy muszą mieć odpowiednią dawkę treningu, ale też odpoczynku. Na pewno ten drugi aspekt się zmienił przez sytuację, jaką ma w domu.
Znalazł jednak bardzo dobrą równowagę. Umie zbalansować czas, jaki poświęca rodzinie, z tym, który zabierają mu treningi. Prezentował bardzo dobre skoki, stabilną formę. Ma w sobie jeszcze dużo więcej potencjału, ale już potrafił wygrywać poszczególne rundy w zawodach. Zajął miejsce na podium w Klingenthal. Jestem pewny, że Dawid wejdzie w zimę w dobrej formie.
Może walczyć o Kryształową Kulę, jak to było w zeszłym sezonie?
Potencjał skoków Dawida pozwala mu na to, by wygrywał poszczególne konkursy, a co za tym idzie - Puchar Świata. Poprzedni sezon pokazał, że przydaje się szczęście i trzeba umiejętnie zarządzać siłami. Dawid ma możliwości, ale na to składa się wiele czynników. Nie da się zaplanować zdobycia Kryształowej Kuli.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: kamera skupiła się na kibicach. Ależ wczuli się w role!
Przed kilkoma miesiącami wspomniał pan, że Dawid będzie miał dużą elastyczność w treningach z powodu sytuacji żony. Czy zaszła taka potrzeba, by jakoś specjalnie modyfikować jego plan treningowy?
Dawid brał udział we wszystkich obozach, nie musiałem więc zbyt wiele zmieniać. Od czasu do czasu musiałem zrobić drobne przetasowania. Pracował czasem w innych godzinach, 2-3 razy nawet nie tyle opuścił trening, ale zrobił go w Warszawie czy Krakowie. Zdecydowaną większość zajęć odbył jednak normalnie.
Kamil Stoch nie mógł wystartować w ostatnich zawodach Letniego Grand Prix ze względu na anginę. Jak ocenia pan ostatnie miesiące w jego wykonaniu?
Kamil miał lato pełne wzlotów i upadków. Czasem skakał świetnie, ale miał też trudne momenty. To jednak normalne w tak długim okresie. Jego dwutygodniowa choroba nie jest wielkim problemem. Każdemu się przecież od czasu do czasu zdarza. Skakał już tyle razy w LGP, że te konkursy nie zrobiłyby wielkiej różnicy.
W jego wypadku bardzo ważna będzie jesień. Mamy przed sobą dwa obozy. Teraz mieliśmy w reprezentacji bardzo trudny okres treningu fizycznego. Będziemy szukać świeżości w nogach, ale także w głowie, by zacząć zimę w dobrym stylu.
Piotr Żyła miał bardzo dobry początek lata, ale później trochę zjechał z formą. Co było tego powodem?
Trzeba zauważyć, że w tym roku w konkursach na igielicie prezentował się zdecydowanie stabilniej. Piotrek nie skakał w Klingenthal na swoim najwyższym poziomie, bo skończyłby na podium. Byliśmy jednak po mocnym treningu. Mówił mi, że jest zmęczony fizycznie i mentalnie. To wyjaśnia, dlaczego w poprzedni weekend zaprezentował się trochę słabiej.
Podobna sytuacja wystąpiła także w wypadku Aleksandra Zniszczoła. W pierwszych konkursach Letniego Grand Prix stał nawet na podium, a w ostatnich trzech nie zakwalifikował się do trzydziestki. Skąd ta różnica?
Przez całe lato skakał na wysokim poziomie. Ostatnie 2-3 tygodnie były dla niego trochę trudniejsze. W jego przypadku ważne jest to, by czuć świeżość, mieć precyzyjną technikę, dobre czucie, pozycję najazdową. A tego brakowało. Jestem jednak pewny, że nie stracił tego, co wypracował latem. I wróci na dobre tory. Przez lato sporo się rozwinął.
A co z Pawłem Wąskiem i Kacprem Juroszkiem. W pierwszych konkursach nie występowali na poziomie Zniszczoła, ale też po lepszym wynikowo początku, spadli z formą. Nad czym trzeba popracować?
Poziom pierwszych i ostatnich konkursów LGP jest zupełnie różny. Paweł na treningach pokazywał, że się rozwinął i może bardzo dobrze skakać. Brakowało mu dobrego nastawienia mentalnego w ostatnich konkursach. Nad tym będziemy pracować i mam nadzieję, że pokaże to, że przez lato mocno się rozwinął.
Zakwalifikowałby to pan jako problem natury psychologicznej?
Nie. Zwłaszcza na początku poprzedniego sezonu zimowego i w lecie poprawiał się w konkursach. Po dobrym sezonie zawsze rosną oczekiwania i to staje się problemem. Za wiele wymagał od siebie w konkursach LGP, a to zawsze stresuje i usztywnia. Mamy na to jednak rozwiązania, pracujemy z psychologami sportu, ale nie robiłbym z tego problemu psychologicznego. Po prostu miał trudniejszy okres.
Każdy w Polsce był przyzwyczajony do tego, że nasi skoczkowie prezentowali się w lecie znakomicie i dominowali. Tym razem tak nie było. Jest sporo materiału do analizy?
Dostałem dobrą informację zwrotną. Mieliśmy zdecydowanie inne podejście do tego Letniego Grand Prix. Przed rokiem ważne było, żebyśmy się prezentowali dobrze podczas LGP, bo to pomogło budować zaufanie wewnątrz drużyny, ale także w federacji. W tym roku pracowaliśmy sporo nad naszą fizyką i nigdy nie obniżaliśmy liczby treningów przed zawodami.
Mieliśmy świadomość tego, że te konkursy nie będą łatwe. Nie jestem zmartwiony. Nie jesteśmy w perfekcyjnej formie, ale każdy z zawodników w przynajmniej w pojedynczych próbach pokazywał wysokie możliwości. A Dawid przecież prawie wygrał konkurs w Klingenthal.
Ze względu na zmniejszenie kwot startowych dla najlepszych krajów Polacy będą mogli wystawić tylko pięciu skoczków na inaugurację sezonu w Ruce. Będzie spory ból głowy, by wybrać skład?
Będę musiał chyba rzucić kostką. A tak poważnie, to mam już jasny obraz mojej reprezentacji. Nie chodzi nawet o to, by już od samego początku wybrać właściwych ludzi. Jeśli jesteś naprawdę dobry, to udowodnisz to w Pucharze Kontynentalnym i wtedy przyjedziesz na Puchar Świata.
Czy pomiary 3D zdają egzamin? Zapowiadało się na sporą rewolucję, ale po kombinezonach tego nie widać.
Tak naprawdę niewiele się zmieniło. Były one używane tylko do podstawowych rzeczy jak wzrost czy krocze. Większość jednak pozostała taka sama i jest wykonywania manualnie.
W tym sezonie nie ma ani mistrzostw świata, ani igrzysk olimpijskich. Jedynie mistrzostwa świata w lotach. Jaki będzie więc najważniejszy moment sezonu?
Najważniejszy okres zacznie się Turniejem Czterech Skoczni. Niedługo po nim czeka nas Polski Turniej, a styczeń zakończy się mistrzostwami świata w lotach. Ważny jeszcze będzie także Raw Air, wielu chłopaków na to czeka.
Dla Kamila Stocha te mistrzostwa świata będą szczególnie ważne. Jeśli zdobędzie złoto to jako drugi w historii będzie miał na swoim koncie indywidualne triumfy we wszystkich wielkich imprezach (ma już na koncie igrzyska olimpijskie, mistrzostwa świata, Puchar Świata oraz Turniej Czetech Skoczni - przyp.red). Jak ocenia trener jego szanse na ten sukces?
Musi się skupić przede wszystkim na sobie, bo to od niego będzie wszystko zależało. Wiemy, że jeśli Kamil pokaże swoją najlepszą formę, to stać go na zwycięstwa. Najważniejsze, by skupiał się na swoich zadaniach.
W jednym z wywiadów przyznał się trener, że zna już kilka słów polskiego hymnu. Jak idzie nauka?
Mam nadzieję, że skoczkowie w tym sezonie zadbają o to, bym miał więcej okazji do śpiewania, bo wtedy nauczę się go jeszcze lepiej.
Czytaj więcej:
Nie ma liderów, nie ma finału. Polacy rozczarowali w Klingenthal