W tym artykule dowiesz się o:
Kamil Stoch - dużym nietaktem byłoby rozpoczęcie przedstawiania faworytów od kogoś innego. Polak jest piekielnie mocny, potrafi znakomicie przygotować się na najważniejsze zawody w sezonie (czego dowodem są ubiegłoroczne mistrzostwa świata w Predazzo), a do tego z roku na rok staje się zawodnikiem coraz dojrzalszym, a więc i odpornym na presję. Stoch, razem z Justyną Kowalczyk, stanowią nasze największe nadzieje medalowe w Soczi. Choć być może rosyjskie obiekty nie należą do ulubionych zawodnika z Zębu, to trudno wierzyć, aby w końcowym rozrachunku miało to duże znaczenie. Jak mawiają specjaliści w dziedzinie skoków, a także sami skoczkowie; i jak pokazuje historia - kiedy zawodnik jest w znakomitej dyspozycji niechęć do danego obiektu nie może przeszkodzić w walce o zwycięstwo. 9 i 15 lutego cała Polska będzie trzymać kciuki właśnie za Kamila Stocha.
Gregor Schlierenzauer - ze skoku na skok coraz lepszy. Choć ostatnie tygodnie nie należały do najszczęśliwszych (niemal murowany kandydat do zdobycia kryształowej kuli za sezon 2013/2014 obecnie plasuje się dopiero na 4. lokacie klasyfikacji generalnej Pucharu Świata ze stratą 251 punktów do lidera), Austriak w kolejnych seriach treningowych udowadnia, że opłaciło się szlifować formę na najważniejsze zawody. Podczas kwalifikacji rozegranych 8 stycznia 24-latek skoczył najdalej z całej stawki (ex aequo z Severinem Freundem), bo aż 104 m na obiekcie HS-106.
Peter Prevc - Słoweniec jest obecnie drugim zawodnikiem w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata. Mimo, że swoją pozycję zawdzięcza głównie udziałowi w japońskich konkursach w Sapporo, to wciąż zalicza się do ścisłej światowej czołówki skoczków. Podczas sobotnich kwalifikacji zawodnik urodzony w Kranju uzyskał odległość 101,5 m. Zarówno 9, jak i 15 lutego, wystarczy więc odrobina szczęścia, a reprezentant kraju ze stolicą w Lublanie może powalczyć o najważniejsze trofeum igrzysk.
Severin Freund - Im bliżej najważniejszych konkursów, tym jest silniejszy. W sobotnich kwalifikacjach nie ustępował niczym Gregorowi Schlierenzauerowi, poszybował na 104. metr olimpijskiego obiektu HS-106 i mocno postraszył rywali. Od początku sezonu zarówno eksperci, jak i kibice zdawali sobie sprawę, że będzie groźnym konkurentem dla czołówki, ale niewielu umieszczało go w gronie faworytów do zwycięstwa w Soczi. Teraz jednak nie ma wątpliwości - to jest jeden z głównych pretendentów do tytułu mistrza olimpijskiego.
Simon Ammann - podczas kilku przedolimpijskich konkursów Pucharu Świata nie stanowił wielkiego zagrożenia dla najlepszych, ale niebywała umiejętność mobilizacji na najważniejsze zawody w sezonie nie pozwala bagatelizować możliwości Szwajcara. Przy odrobinie szczęścia i wysokiej dyspozycji dnia Ammann może stanąć nawet na najwyższym stopniu olimpijskiego podium.
Michael Hayboeck - niewielu się tego spodziewało, ale teraz nieumiejscowienie Austriaka w gronie faworytów byłoby niepoważne. Znakomita forma podczas serii treningowych i zwycięstwo w kwalifikacjach wręcz zmuszają, aby poważnie traktować zawodnika urodzonego w Linzu. Czyżby Hayboeck miał być "czarnym koniem" igrzysk?
Noriaki Kasai - jeśli nie teraz to kiedy? Mimo dalekich i znakomitych stylowo skoków, które Japończyk oddawał niemal w każdym roku swojej długiej kariery, reprezentant Kraju Kwitnącej Wiśni nigdy nie wywalczył "złota" podczas igrzysk. Ba, nawet nie było mu dane stanąć na olimpijskim podium po zawodach indywidualnych. Jak dotąd, dorobek sympatycznego skoczka to srebrny medal wywalczony razem z drużyną w 1994 roku w Lillehammer. Chyba wszyscy przyznają, że Japończykowi medal po prostu się należy.
Anders Bardal - choć ostatnio jego forma nie należy do najwyższych, Norweg, dopóki skacze, prawdopodobnie zawsze będzie zaliczany do grona faworytów. Trzeba go poważnie traktować choćby ze względu na zwycięstwo odniesione w Zakopanem. Podczas sobotnich kwalifikacji nie pokazał się z najlepszej strony, ale kto wie, kto wie...
Thomas Morgenstern - zaliczył znakomity powrót po poważnym upadku w Tauplitz.
Andreas Wank - stanowi mocny punkt reprezentacji Niemiec.
Reruhi Shimizu - w Soczi odżył, jak widać rosyjski klimat i olimpijskie skocznie (przynajmniej HS-106) odpowiadają reprezentantowi Japonii.
Jernej Damjan - jego ostatnie próby, także te przedolimpijskie, pokazują, że należy się liczyć ze Słoweńcem.
Andreas Wellinger - młody Niemiec jest głodny sukcesu, prezentuje też wysoką formę.