Rywale polskich klubów w Lidze Konferencji walczą o punkty. Oglądaj w Sportklubie!

Materiały prasowe / Sportklub / Olimpija Ljubljana
Materiały prasowe / Sportklub / Olimpija Ljubljana

Cztery spotkania z Prvej Ligi, a na rozpoczęcie kolejki jeszcze dodatkowa wizyta na zapleczu ekstraklasy – tak prezentuje się weekend ze słoweńskim futbolem w Sportklubie. Sprawdź plany transmisyjne!

Aktualny lider rozgrywek, Olimpija Ljubljana, swoje najbliższe spotkanie rozegra w sobotni wieczór na wyjeździe. Ekipa ze stolicy w bieżącym sezonie jeszcze nie przegrała – odniosła cztery zwycięstwa i trzykrotnie dzieliła się z rywalami punktami. Przed reprezentacyjną przerwą Olimpija podejmowała na swoim obiekcie Murę i niewygodnego rywala ograła aż 4:0. Podopieczni Victora Sancheza marzą o odzyskaniu tytuły, który w ubiegłym roku trafił w ręce Celje i początek sezonu póki co potwierdza ich mistrzowskie aspiracje.

W sobotni wieczór drużyna z Ljubljany jedzie do Radomlje i nie powinna mieć większych problemów z zainkasowaniem kolejnego kompletu punktów. Miejscowi w siedmiu kolejkach wygrali tylko raz, w sumie zdołali uzbierać zaledwie pięć punktów, a dorobek ten plasuje ich na przedostatniej pozycji w tabeli. Oczywiście gospodarze muszą szukać punktów, w starciu z liderem może być jednak o nie wyjątkowo trudno.

Także w sobotę, tyle że w godzinach popołudniowych swój mecz rozegrają Mura i Primorje. Gospodarze wybornie rozpoczęli sezon, kompletując na starcie trzy zwycięstwa. Później przyszła jednak minimalna porażka z Mariborem i coś w drużynie z Murskiej Soboty się posypało. W trzech kolejnych grach Mura zdołała pokonać tylko Radomlje i z pozycji lidera spadła aż na piąte miejsce. Oczywiście na tym etapie rozgrywek wszystkie straty są jeszcze do odrobienia, podopieczni Antona Zlogara mają jednak o czym myśleć przed kolejnymi meczami, szczególnie w kontekście gry w defensywie.

Ich najbliżsi rywale, Primorje, jak na beniaminka spisują się całkiem przyzwoicie. Sezon rozpoczęli wprawdzie od trzech porażek, szybko jednak okrzepli i w trzech następnych meczach sięgali po pełną pulę. Sensacyjna była szczególnie ich wygrana z Celje, aktualnego mistrza kraju pokonali bowiem na jego terenie aż 3:0.

A Celje szansy na rehabilitację poszuka w niedzielę, kiedy podejmie innego beniaminka, Naftę. Mistrzowie póki co zawodzą na całej linii, w Prvej Lidze wygrali zaledwie dwa z sześciu meczów, nie podbili Champions League, w której za mocny okazał się Slovan Bratysława, nie przebili się też do Ligi Europy, w której za burtę wyrzucił ich Shamrock Rovers, powodzeniem zakończył się dopiero dwumecz z Piunikiem Erywań, stawką którego była faza grupowa Ligi Konferencji. W niej zresztą aktualni mistrzowie Słowenii zmierzą się m.in. z naszą Jagiellonią Białystok.

Zanim jednak Celje będzie walczyło w Europie, najpierw w niedzielę musi uporać się na swoim terenie z Naftą. Goście wygrali do tej pory dwa razy, meldują się jednak nad strefą spadkową, co akurat dla beniaminka jest najważniejszym zadaniem na całe rozgrywki. Jeśli utrzymają je do końca sezonu, ich kibicie na pewno nie będą czuli żalu ani niedosytu.

Również w niedzielę swój kolejny mecz rozegra wicelider Prvej Ligi, Bravo, który podejmie u siebie zamykające tabelę Domzale. Przyjezdni w pełni zasługują na tytuł czerwonej latarni, jako jedyni nie odnieśli bowiem jeszcze w tym sezonie zwycięstwa. I w niedzielę znów będzie o nie bardzo trudno, bo Bravo – owszem – traci punkty, u siebie robi to jednak niezwykle rzadko. W tym sezonie miejscowi trzykrotnie podejmowali rywali i nie tylko wygrali wszystko, ale i nie stracili w tych meczach ani jednej bramki. W niedzielę będą kontynuowali swoją serię?

Weekendowe plany transmisyjne Sportklubu z 1. i 2. ligi słoweńskiej:
Drava – Brinje, piątek 13 września, godz. 17:00 (na żywo)
Mura – Primorje, sobota 14 września, godz. 17:30 (na żywo)
Radomlje – Olimpija, sobota 14 września, godz. 20:15 (na żywo)
Celje – Nafta, niedziela 15 września, godz. 17:30 (na żywo)
Bravo – Domzale, niedziela 15 września, godz. 22:25 (premiera)

ZOBACZ WIDEO: Myśli o NBA kuszą! – wywiad z Adamem Waczyńskim

{"id":"","title":""}

Źródło artykułu: WP SportoweFakty