Półfinał nie dla Krzysztofa Ratajskiego

Zdjęcie okładkowe artykułu: Materiały prasowe / Sportklub / Krzysztof Ratajski
Materiały prasowe / Sportklub / Krzysztof Ratajski
zdjęcie autora artykułu

Za nami 6. dzień rozgrywek World Matchplay. Turniej wszedł w fazę ćwierćfinałową i po wczorajszych meczach poznaliśmy dwóch pierwszych półfinalistów. W gronie 4 najlepszych zawodników turnieju niestety zabrakło miejsca dla Krzysztofa Ratajskiego.

W czwartek 23 lipca w Milton Keynes rozpoczęła się faza ćwierćfinałowa World Matchplay. Na ten dzień zaplanowano jedynie dwa spotkanie, ale oba rozgrywane były do 16 wygranych partii, z zachowaniem zasady 2 legów przewagi. Stawką był awans do półfinałów rozgrywek i pewne 50 tysięcy funtów nagrody. Z turniejem pożegnał się Krzysztof Ratajski, który nie był w stanie przeciwstawić się seryjnie rzucającemu maksy Michaelowi Smithowi. Drugim półfinalistą został Gary Anderson, który ograł sensacyjnego pogromcę Michaela van Gerwena – Simona Whitlocka.

Koniec przygody

Mecz Ratajskiego z Michaelem Smithem był zaplanowany jako pierwsze starcie czwartkowych rozgrywek. Przed meczem niezwykle trudno było wytypować faworyta meczu. Ratajski do ćwierćfinału przystępował w świetnej formie, którą zaprezentował darterskiemu światu w poprzednich rundach. Michael Smith również popisywał się w Milton Keynes dobrą grą, ale wcześniej kilkukrotnie dał się poznać jako zawodnik, który ma problemy z utrzymaniem równej formy przez dłuższy czas. Mecz lepiej rozpoczął się dla Anglika. Już w pierwszym legu „Bully Boy” przełamał Ratajskiego i uzyskał 2-legową przewagę. Szybkie niepowodzenie nie zdeprymowało Polaka, który momentalnie odrobił straty trafieniem w podwójną 4. Na pierwszą przerwę techniczną Smith schodził z prowadzeniem 3-2, ale bez przewagi przełamania. Po pierwszych pięciu legach Ratajski legitymował się dość niską średnią – 88. Dla porównania jego rywal w początkowych fragmentach meczu rzucał na poziomie 100. Polak nadrabiał jednak świetną skutecznością na checkoutach. Przez kolejne legi obraz meczu nie zmieniał się i po 10 partiach na tablicy wyników widniał remis 5-5. W dziesiątym legu „Polish Eagle” popisał się jednak kapitalnym zagraniem, które przez brytyjskich komentatorów „Sky Sports” okrzyknięte zostało jednym z najlepszych zagrań turnieju. Mając 182 punktów do końca Ratajski trafił potrójne 20, potrójne 18 i potrójne 12 – łącznie 150 punktów, dzięki którym idealnie wyszedł na podwójną 16, którą bezbłędnie trafił przy kolejnym podejściu do tarczy. Pierwszym momentem przełomowym dla Krzysztofa był jedenasty leg i przełamanie podania Smitha. Ratajski po raz pierwszy w meczu wyszedł na prowadzenie. Jego radość nie trwała jednak zbyt długo. Anglik odpowiedział w perfekcyjny sposób – kolejnego lega rozpoczął w swoim stylu od maksa i szybko zniwelował przewagę Polaka. W tej części meczu Ratajski grał jednak świetnie i ponownie przełamał rywala, efektownym checkoutem ze 161, na 8-7. Po trzeciej przerwie technicznej Michael Smith zaczął jednak grać kapitalnie. Anglikowi wychodziło praktycznie wszystko – regularnie trafiał w pole oznaczone potrójną 20 i nie miał większych problemów z kończeniem legów. Dobra gra zaowocowała pierwszą większą przewagą – od stanu 9-9 „Bully Boy” wygrał 5 legów z rzędu i prowadził już 14-9 z podwójnym przełamaniem. Krzyśkowi udało się jeszcze raz odłamać rywala, ale nie był w stanie zniwelować całej przewagi Smitha. W dwudziestym dziewiątym legu „Polish Eagle” miał jeszcze szansę na powrót do meczu, ale nie trafił jednej lotki na podwójnej 20. Michael nie popełnił tego błędu i wygrał w całym meczu 16-13, kończąc przygodę Polaka z turniejem World Matchplay. Mimo porażki Krzysztof może wyjechać z Milton Keynes z podniesioną głową – po raz kolejny pokazał, że jest w stanie rywalizować z najlepszymi i coraz śmielej atakuje miejsce w ścisłej czołówce rankingu PDC. Dla Smitha jest to drugi z rzędu niezwykle udany Matchplay – rok temu przegrał w finale z Robem Crossem, a w tej edycji turnieju celuje w wygraną.

Szkot górą W drugim meczu ćwierćfinałowym przy tarczy spotkali się Gary Anderson i Simon Whitlock. Szkot przed turniejem miał przysłowiowy nóż na gardle – w wypadku odpadnięcia przed półfinałem tracił na tyle dużo punktów rankingowych, że wypadłby z pierwszej 10 rankingu PDC. „Wizard” z kolei zaskoczył cały darterski świat eliminując w poprzedniej rundzie światową jedynkę – Michaela van Gerwena. W meczu z Andersonem Australijczyk liczył na sprawienie kolejnej niespodzianki. Początek spotkania nie wskazywał jednak na jakiekolwiek problemy faworyzowanego Gary’ego. Dość szybko udało mu się przełamać rywala i na pierwszą przerwę techniczną schodził z prowadzeniem 4-1. Australijczyk nie zamierzał jednak tanio sprzedawać skóry. W trzynastym legu udało mu się w końcu odrobić stratę przełamania z początkowej fazy meczu. Whitlock dokonał tego w niezwykle efektowny sposób - wyzerował swój licznik ze 120 punktów przy pomocy dwóch bulli pod rząd! W całym meczu „Wizard” popisywał się bardzo dobrym checkoutem – kończąc spotkanie z 50% skutecznością w tej statystyce. Pomimo efektownego zakończenia trzynastego lega Whitlockowi nie udało się doprowadzić nawet do remisu – Anderson wygrał trzy kolejne legi i wyszedł na prowadzenie 10-7 z podwójnym przełamaniem. Kiedy wydawało się, że „Flying Scotsman” utrzyma spokojnie przewagę do końca meczu, Simon po raz kolejny zaskoczył rywala. Whitlock wykorzystał problemy Andersona na podwójnych i błyskawicznie odrobił starty doprowadzając do remisu 10-10. Był to pierwszy remis od stanu 1-1! Pomimo problemów z kończeniem legów Szkotowi udało się przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść. W końcowej fazie meczu wygrał cztery legi z rzędu i zwyciężył w pojedynku z Whitlockiem 16-12. Dla Gary’ego to zwycięstwo jest niezwykle istotne – awans do półfinału przybliża go do pozostania w czołowej 10 rankingu PDC. Szkot nie może być jeszcze tego pewien, ponieważ wciąż teoretycznie zagrażają mu Glen Durrant i Adrian Lewis, którzy w przypadku zwycięstwa w całym turnieju mogą go wyprzedzić. Po dość przeciętnej postawie Andersona w Summer Series wydawało się, że „Flying Scotsman” może mieć problemy z dobrym występem na Matchplayu. Z meczu na mecz jego gra wygląda jednak coraz lepiej i na pewno nie pozostaje bez szans w półfinałowej rywalizacji z Michaelem Smithem. Niewątpliwie duży sukces bardzo by mu się przydał – w ostatnim czasie był raczej w słabszej formie i już dawno nie widzieliśmy go cieszącego się z wygranej w dużym turnieju. Whitlock kończy swój występ w Milton Keynes na etapie ćwierćfinałów, ale podobnie jak Krzysztof Ratajski może być z siebie zadowolony. Australijczyk zrobił dużo więcej niż spodziewano się po nim przed turniejem i jest bliski utrzymania się w czołowej 16 rankingu PDC.

Wyniki szóstego dnia (23.07) World Matchplay (w nawiasie średnie zawodników): Michael Smith (98,32) 16-13 Krzysztof Ratajski (93,82) Gary Anderson (98,09) 16-12 Simon Whitlock (95,29)

Mecze siódmego dnia (24.07) World Matchplay: Adrian Lewis – Dimitri van den Bergh Glen Durrant – Vincent van der Voort

Autor – Arkadiusz Salomon (DartPl https://dartspl.wixsite.com/dartspl)

ZOBACZ WIDEO: Wielki mecz Krzysztofa Ratajskiego! Polak wygrywa z pięciokrotnym mistrzem świata!

Źródło artykułu:
Czy Gary Anderson wygra tegorczny World Matchplay?
Tak
Nie
Zagłosuj, aby zobaczyć wyniki
Trwa ładowanie...
Komentarze (0)