Michał Michalak: Spełniłem swoje oczekiwania

Instagram / SYNTAINICS MBC / Na zdjęciu: Michał Michalak
Instagram / SYNTAINICS MBC / Na zdjęciu: Michał Michalak

Nie tylko Robert Lewandowski został najlepszym strzelcem za naszą zachodnią granicą w tym sezonie, Polak rządzi również w koszykarskiej Bundeslidze. Michał Michalak (SYNTAINICS Mitteldeutscher BC) został królem strzelców ze średnią 20,5 pkt na mecz.

W skali szkolnej – jak oceniłbyś sezon spędzony w Niemczech?
Pod kątem indywidualnym dałbym sobie piątkę. Natomiast fakt, że zespołowo nie odbiliśmy się od dolnych miejsc w tabeli i nie powalczyliśmy o 9-10. pozycję, powstrzymuje mnie przed wystawieniem sobie szóstki. Ale całościowo myślę, że było przyzwoicie. Gdyby przed sezonem ktoś powiedział mi, że zakończę go jako król strzelców z takimi dobrymi występami indywidualnymi, wziąłbym to w ciemno.

Czym różnił się dla ciebie ten sezon od poprzedniego wyjazdu zagranicznego, do Hiszpanii? Pomijając pandemię, oczywiście.
W Hiszpanii jest wyższa intensywność i zupełnie inna specyfika gry, jeżeli chodzi o czysto koszykarskie aspekty. ACB jest po prostu lepszą ligą niż Bundesliga. Sama budowa składu też wygląda trochę inaczej – docelowo w składzie jest 10-12 zawodników i rotacja jest dużo większa. Tutaj byłem w zespole, który miał sześciu zawodników zagranicznych i docelowo to oni mieli „robić grę”. Do tego w rotacji dwóch-trzech Niemców i to tyle. Ta rotacja była dużo węższa.

Inna sprawa jest taka, że z założenia moja rola była dużo większa, niż kiedy grałem w Saragossie. Miałem mieć na sobie dużą odpowiedzialność. W praktyce wyszło, że ta rola była nawet jeszcze większa, niż się spodziewałem. Miałem w głowie to, co trener mówił mi na początku sezonu – że chce na mnie postawić. A na koniec myślę, że nawet przebiłem oczekiwania wobec mnie. Wydaje mi się, że nikt nie spodziewał się, że będę w stanie grać podobnie jak w Legii, bo liga mocniejsza i poziom wyższy.
Rola, która była przygotowana dla mnie w zespole, mi odpowiadała i zaufanie trenera wzrastało w trakcie sezonu, wraz z coraz lepszymi występami, dzięki czemu miałem jako-taką swobodę. To jest to, co zadecydowało o moim powodzeniu w tym sezonie, bo moim zdaniem kluczowe jest odnalezienie się w roli, której ktoś od ciebie oczekuje.

Mówisz, że przebiłeś oczekiwania niektórych, a jeśli chodzi o twoje oczekiwania wobec samego siebie? Jechałeś do Niemiec z myślą, że możesz grać tak dobrze czy dla ciebie to też było trochę zaskoczenie?
Jechałem do MBC z założeniem, że będę miał tam możliwość pokazania się i sprawdzenia swoich możliwości na wyższym poziomie. Moim celem było to, żeby się wyróżnić, pokazać, że jestem w stanie grać w tej lidze na wysokim poziomie. I wiedziałem, że akurat w tej drużynie będzie to zależało ode mnie. Na pewno spełniłem swoje oczekiwania. Owszem, drużynowo chciałem powalczyć o play-offy. Na początku po kilku wygranych byliśmy blisko strefy play-offowej, potem przyszło kilka porażek, różne czynniki o tym zadecydowały.

Ale na pewno jednym z moich celów było to, żeby po tym sezonie uzyskać możliwość podpisania kontraktu w klubie zagranicznym na jeszcze wyższym poziomie, żeby walczyć o coś więcej niż tylko utrzymanie. Koniec końców myślę, że mi się to udało i przed nadchodzącym sezonem postawiło mnie w dobrej sytuacji.

Czułeś się liderem drużyny? Mam na myśli również mentalnie, nie chodzi mi tylko o zdobywanie punktów.
W zasadzie moja rola jako człowieka od zdobywania punktów wykreowała się już na początku sezonu w Pucharze Niemiec. Poza mną ważną rolę miał też Quinton Hooker, który odpowiadał za organizację gry. Dla niego ten sezon statystycznie i indywidualnie też był bardzo udany. Na boisku to my byliśmy liderami.

A jeżeli chodzi o role pozaboiskowe, mieliśmy jeszcze innych zawodników, którzy byli w klubie trochę dłużej niż my – kapitana Sergio Keruscha, który od pięciu lat gra w MBC. Przy czym i Quinton, i ja czasami zabieraliśmy głos, zwłaszcza w tych trudniejszych momentach, żeby zmobilizować kolegów do walki. Natomiast wychodzę z założenia, żeby pokazywać więcej swoją postawą na parkiecie niż mówieniem.

Drużynowo wycisnęliście maksa czy można było osiągnąć coś więcej?
Na pewno nie wycisnęliśmy maksa. Zrobiliśmy cel minimum dla klubu, czyli utrzymanie się. Dla żadnego z zawodników to nie jest szczyt marzeń. Zwłaszcza że w pewnym momencie sezonu, gdzieś w okolicach grudnia-stycznia mieliśmy widoki, żeby walczyć o środek tabeli, gdzie przez dłuższy czas byliśmy. Jak każda drużyna mieliśmy jednak swoje problemy – kontuzje, inne czynniki – i tego nie zrobiliśmy. Na pewno jest pewien niedosyt i mimo tego, że osiągnęliśmy to, co miało być, nie jest to satysfakcjonujący wynik, jeśli chodzi o ambicje sportowe.

Bierzesz pod uwagę, że w następnym sezonie w lepszej drużynie znów będziesz musiał walczyć o minuty czy wychodzisz z założenia, że pokazałeś już swoją wartość i chcesz mieć gwarancję minut?
Z mojego punktu widzenia istotne jest to, żeby grać w dużo lepszej drużynie. Trudno jednak mówić o jakichkolwiek pewnikach na ten moment, bo wszystko weryfikuje rynek, a jest jeszcze bardzo wcześnie i większość lig wciąż jeszcze gra sezon. Idealnie by było grać w europejskich pucharach, w lidze zagranicznej, w ustabilizowanym zespole, który będzie walczył o coś więcej, na przykład o playoffy albo nawet o czwórkę w swojej lidze. Mógłbym wtedy wejść na jeszcze wyższy poziom, w drużynie, gdzie jest jeszcze większa rywalizacja. Jeżeli chcę się rozwijać sportowo, jest to droga, którą powinienem iść i będę szukał takiej możliwości.

Bierzesz pod uwagę powrót do Polski?
Szczerze mówiąc, na ten moment nie biorę tego pod uwagę. Moim celem jest to, żeby się rozwijać, a to jest możliwe tylko po wejściu na wyższy poziom sportowy. Są lepsze ligi niż polska, a też granie w europejskich pucharach za granicą wiąże się z innymi wyzwaniami niż w polskich zespołach. Mam też na myśli postrzeganie zawodnika krajowego a obcokrajowca, bo jako obcokrajowiec za granicą muszę zasłużyć na pozycję, bo wypełniam limit. Dlatego myślę o czołowych ligach i drużynach pucharowych.

Masz już jakieś oferty?
Pojawiły się zapytania, są już jakieś pierwsze rozmowy, mniej lub bardziej zaawansowane, ale szczegółów nie powiem, bo z doświadczenia wiem, że jak nie ma konkretów, oferty na stole, to wszystko jest możliwe. Podchodzę do tego ze spokojem i w pierwszej kolejności czekam na oferty, które będą spełniały moje kryteria.

Któraś liga jest dla ciebie priorytetem? Uważasz, że gdybyś na tym etapie kariery wrócił do Hiszpanii, poszłoby ci lepiej niż za pierwszym razem?
Odpowiadając na pierwsze pytanie – nie mam listy życzeń, a na drugie – nie myślę pod tym kątem. Bardziej chodzi mi o to, żeby trafić do ligi, w której będę mógł sportowo się rozwijać. Ważne jest też to, żeby trener widział dla mnie konkretną rolę, w której będę mógł się dobrze czuć, a jednocześnie będę w stanie pomóc drużynie. Ogólnie mówiąc, chodzi o to, żeby grać w drużynie z konkretnej półki, niż żeby grać w konkretnym kraju. Nie mam preferencji ani nie zamykam się na żaden kierunek. Co do Hiszpanii – jasne, że fajnie byłoby wrócić, ale nie jest to mój priorytet. Nie mam ciśnienia.

Jak wyglądają twoje przygotowania do kadry? Turniej kwalifikacyjny do igrzysk pod koniec czerwca, zgrupowanie zaczyna się na początku miesiąca.
Przygotowuję się indywidualnie. Mam sprawdzony plan treningowy. Codziennie mam dostęp do sali, żeby móc przygotowywać się fizycznie i kondycyjnie. Sezon był długi, a do tego doszła prawie trzytygodniowa przerwa spowodowana koronawirusem i trochę wybiła mnie z rytmu. Myślę, że ten miesiąc, który mam od końca sezonu do początku zgrupowania to optymalny czas na to, żeby się przygotować i odbudować to, co się traci w ciągu sezonu.

Kto według ciebie zdobędzie mistrzostwo Niemiec?
Myślę, że Bayern, zwłaszcza jak popatrzymy na siłę i potencjał drużyny. Oczywiście jeśli będą grali na sto procent, bo w trakcie sezonu mieli tendencje do tego, żeby trochę lekceważyć rywali ze względu na Euroligę. Natomiast jak grają na całego, jedynie ALBA może im się postawić, ale personalnie ma mimo wszystko mniejszy potencjał indywidualny. Układ play-offów jest też trochę dziwny, bo Bayern zajął czwarte miejsce, a ALBA drugie, co wprawdzie i tak oznacza, że mogą na siebie trafić dopiero w finale, ale po drodze będą mieli ciężką przeprawę w półfinale, Bayern na dodatek najpewniej bez przewagi parkietu.

Czyli nie wierzysz w najlepszy po sezonie zasadniczym Ludwigsburg?
Nie to, że nie wierzę, ale oceniając realnie, ma zdecydowanie mniejszy potencjał. W tym sezonie nie grali w pucharach, przez co mogli się skupić na Bundeslidze. Mają krótszą rotację – bardzo silną pierwszą piątkę i słabszych rezerwowych. W trakcie rozgrywek bazowali głównie na intensywności, a nie jestem pewny, czy będą potrafili grać na takim samym jej poziomie w play-offach i wygrać trzy mecze z Bayernem. A trafią na niego w półfinale.

Rozmawiał Radosław Spiak

ZOBACZ WIDEO: Myśli o NBA kuszą! – wywiad z Adamem Waczyńskim
[b]

[/b]

Komentarze (0)