Po tym, jak Rosja bestialsko zaatakowała Ukrainę, wielu Ukraińców ruszyło do Polski. Wtedy też wielkie serce pokazała Agnieszka Kobus, która pod swój dach przyjęła rodzinę zza wschodniej granicy.
Jak mówiła WP SportoweFakty dwukrotna medalistka olimpijska - sama skontaktowała się ze znajomą wioślarką z Ukrainy. Dwa dni później ta zjawiła się w naszym kraju, po podróży przez Rumunię, Węgry i Słowację.
- Przyjechała do mieszkania mojej szwagierki, ponieważ to mieszkanie stoi puste. Tak naprawdę nikt się nie zastanawiał, tylko od razu była decyzja, że oni mogą tam się zatrzymać - relacjonowała.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Bajeczne wakacje. Tak wypoczywa rywalka Świątek
Do Polski dotarła jej znajoma Olena wraz z mamą, przyjaciółką i dwuletnią wtedy córką przyjaciółki. Na tym nie koniec pomocy. W biurze siostry medalistki olimpijskiej schronienie znalazło jeszcze małżeństwo z Ukrainy.
I choć zachowanie Kobus-Zawojskiej zasłużył wyłącznie na pochwały, doszło do nieoczekiwanej, bardzo przykrej reakcji ludzi. Po tym, jak sportsmenka zamieściła w sieci zdjęcie z ukraińską rodziną, dostała obrzydliwą wiadomość.
Jakiś pan mi napisał, że przeprasza, że zakłócił lansowanie się. Zastanowiłam się, że my jako sportowcy, osoby publiczne, powinniśmy się w taki sposób "lansować", ponieważ dajemy przykład innym. Wolę się lansować w taki sposób, niż jakąś głupotą i złymi rzeczami. Uważam, że nic w tym złego, jeżeli promujemy pomaganie i dobre wartości - mówiła Kobus-Zawojska, podkreślając, że od razu blokuje osoby, które wysyłają obraźliwe wiadomości.
Zobacz też:
O Wojtku już nie pamięta. Teraz ma teścia multimiliardera. 106 mld zł
Nagle zniknęła z TVP. Urodziła dziecko znanemu w Polsce sportowcowi