Artur Szpilka od dawna pasjonuje się górami i często organizuje piesze wycieczki. W 2019 roku wybrał się na Równię pod Śnieżką w Karkonoszach. Podczas wspinaczki rozpętała się gwałtowna śnieżyca, która stworzyła ogromne niebezpieczeństwo.
Polski pięściarz zabrał ze sobą swojego psa. Gdy warunki atmosferyczne się pogorszyły, ukryli się w schronisku. Niedługo później Szpilka musiał wezwać ratowników Górskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego.
Z pewnością była to jedna z najbardziej szalonych rzeczy, które Szpilka zrobił w swoim życiu. Na całe szczęście interwencja ratowników zakończyła się pomyślnie. W późniejszym wywiadzie dla Polsatu Szpilka przyznał, że skontaktował się z GOPR z obawy o bezpieczeństwo swojego pupila.
ZOBACZ WIDEO: Korzeniowski dostał w "tyłek", kiedy był dzieckiem. "Nie miałem nawet butów na trening"
- Pumba by poszedł w takiej pogodzie, tylko zaczęły mu marznąć uszka, więc w życiu nie wypuszczę go na coś takiego. Bardzo chciałem podziękować GOPR-owi, który przyjechał i nam pomógł. Bardziej po Pumbusia, ale musiałem jechać z nimi - opowiadał.
Szpilka wcześniej podzielił się swoimi doświadczeniami w mediach społecznościowych, co spotkało się z krytyką. Ludzie zarzucali mu, że w takich warunkach atmosferycznych nie powinien zabierać ze sobą psa. Pięściarz wyciągnął z tego wnioski.
- To prawda, trochę nieprzemyślane. Dopóki nie było wiatru, było super. Potem śnieżyca i naprawdę pierwszy raz coś takiego widziałem. Teraz wiem, że jak będzie wiatr, to zawracamy - wyjaśniał na Instagramie.
Dodajmy, że Szpilka w sobotę (11 maja) stoczył walkę z Arkadiuszem Wrzoskiem na XTB KSW 94 w Ergo Arenie. Starcie to nie ułożyło się po myśli 35-latka. Pojedynek trwał raptem 14 sekund (relacja dostępna jest TUTAJ).
Zobacz także:
"To jest w życiu najważniejsze". Szpilka nie pozostawił wątpliwości