Tomasz Adamek po długoletniej i bardzo udanej karierze bokserskiej postanowił spróbować swoich sił we freak fightach (w formule bokserskiej). W lutym tego roku pokonał Mameda Chalidowa na gali KSW Epic, a w maju na FAME 21 wygrał bez problemów z Patrykiem 'Bandurą' Bandurskim. 47-latek będzie również jedną z największych gwiazd gali FAME 22, która odbędzie się 31 sierpnia na PGE Narodowym w Warszawie. W poniedziałek okazało się, że jego rywalem będzie Kasjusz "Don Kasjo" Życiński.
W najnowszym wywiadzie dla "Super Expressu" Adamek powiedział, jak zamierza przygotować się do nowego wyzwania w oktagonie. Zdradził również, jakie spekulacje usłyszał na temat swojego małżeństwa z Dorotą Adamek. Były bokser już po raz trzeci w tym roku przyleci do kraju bez ukochanej, co zrodziło plotki.
- Mówię jej, że musi przylecieć, bo doszły mnie słuchy, że w Polsce się plotkuje, że żyjemy w separacji, ale Dorotka odpowiada, że jej nie interesuje to, co mówią inni. Ona wie, jak żyje i się tym nie przejmuje. Poza tym ona boi się latać - ten strach pojawił się po lądowaniu awaryjnym, jakie mieliśmy po walce z Kliczko we Wrocławiu. Od tego czasu ma takie lęki, że coś się stanie, a ma dzieci, wnuczkę i woli nie latać - skwitował.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie Rajskie wakacje reprezentanta Polski
Wszystko wskazuje więc na to, że były pięściarz w dalszym ciągu cieszy się udanym i zgodnym małżeństwem. Para pobrała się w 13 października 1996 roku, więc niedługo będą świętować 28. rocznicę ślubu. Początkowo wspólne życie toczyli w domu w Gilowicach, w którym pierwsze lata życia spędziły córki Roksana i Weronika.
W 2008 roku rodzina Adamków postanowiła przenieść się do USA, gdzie mieszka do dzisiejszego dnia. Dorota Adamek pracuje jako pielęgniarka na bloku operacyjnym w szpitalu na Manhattanie. W ślady mamy poszła młodsza z córek. Weronika w ubiegłym roku uzyskała uprawnienia dyplomowanej pielęgniarki.
Adamek dodał także, że do Polski przyleci już za kilka dni. Po głośnej aferze z jego udziałem zdradził, że tym razem wybierze inne linie lotnicze.
- Bardzo źle mnie potraktowali, a ja całe życie latałem LOT-em, bo jestem Polakiem i wspieram polskie biznesy. Ale zakończyłem już latanie LOT-em i teraz przylecę Lufthansą - podsumował. Dodał, że po wyrzuceniu z samolotu musiał na następny dzień kupić nowy bilet, na który wydał 6,5 tys. złotych i że został źle potraktowany przez obsługę.
Zobacz także:
"Piękny gest dla legendy". Tak Niemcy podziękowali Kroosowi
Ma nowego chłopaka. Nie uwierzysz, gdzie się poznali