Zapomniał wyłączyć mikrofonu. Wszyscy usłyszeli, co powiedział

PAP / Rafał Oleksiewicz/Facebook Eurosport / Na dużym zdjęciu Mateusz Polaczyk, na małym Igor Błachut
PAP / Rafał Oleksiewicz/Facebook Eurosport / Na dużym zdjęciu Mateusz Polaczyk, na małym Igor Błachut

Podczas poniedziałkowej transmisji z kajakarstwa górskiego na IO 2024 Igor Błachut zaliczył małą wpadkę. Komentator Eurosportu przekazał wydawcy niespodziewaną uwagę, myśląc że widzowie już go nie słyszą. Jednak się pomylił.

Trwają igrzyska olimpijskie w Paryżu. W Polsce zmagania są pokazywane przez TVP oraz Eurosport. W przypadku tej drugiej stacji transmisja jest co jakiś czas przerywana krótkimi blokami reklamowymi.

Nie inaczej było też w przypadku poniedziałkowej relacji z kajakarstwa górskiego. W pewnym momencie Igor Błachut  zapowiedział przerwę reklamową. Później widzowie stacji usłyszeli kilka słów, które dziennikarz przekazał wydawcy, planując najbliższe minuty transmisji.

- O to zróbmy tak, żeby nie przykryć Polaków. Najwyżej z walką chwilę się wstrzymacie, bo samo spłynięcie trwa moment. No dobra. Jesteśmy elastyczni jak guma z majtek - usłyszeli widzowie.

ZOBACZ WIDEO: "Prosto z Igrzysk". Były reprezentant Polski zadowolony z gry siatkarek. "Pokazują, że nie pękają"

Błachut prawdopodobnie zapomniał wyłączyć mikrofonu. Mógł też myśleć, że widzom wyświetlają się już reklamy, dlatego bez oporów zwracał się do wydawcy.

Przypomnijmy, że w poniedziałek startowało dwóch polskich kajakarzy górskich. Grzegorz Hedwig i Mateusz Polaczyk rywalizowali w kayak crossie - konkurencji, która w Paryżu debiutuwała na igrzyskach olimpijskich.

Niestety, nasi reprezentanci nie wywalczyli medalu. Hedwig odpadł z rywalizacji już na etapie ćwierćfinału. Lepiej poszło Polaczykowi, który awansował do półfinału. Nie zdołał jednak zająć w nim miejsca premiowanego awansem do najlepszej czwórki i ostatecznie ukończył zmagania na ósmej lokacie.

Czytaj też:
Polka oceniła swój start. "Zostawiłam waleczne serce. Zabrakło ciutkę szcześcia"
Mamy nowy rekord świata na torze!

Źródło artykułu: WP SportoweFakty