Wojciech Kowalczyk, były napastnik Legii Warszawa i reprezentacji Polski, w programie "Liga Minus" na kanale WeszłoTV wyraził swoje głębokie niezadowolenie i niechęć do komentowania incydentu związanego z obecnością Janusza Walusia na niedzielnym (29 września) meczu PKO Ekstraklasy Legia - Pogoń Szczecin (1:0).
Portal sport.pl relacjonował, że 72-letni Waluś, który w 1993 roku został skazany za zabójstwo Chrisa Haniego w RPA, pojawił się na trybunie "Żyleta". Został tam entuzjastycznie przyjęty przez część kibiców, skandujących jego nazwisko. Incydent wywołał oburzenie m.in. legend Legii (WIĘCEJ TUTAJ).
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Ależ on to zrobił! Strzelił bramkę z własnej połowy
Na trybunach zawisła również flaga z jego podobizną i napisem "stay strong brother" ("bądź silny bracie" - WIĘCEJ TUTAJ).
Reakcja 53-letniego Kowalczyka była bardzo emocjonalna. Zapytany o komentarz, głęboko westchnął i stwierdził wprost: - Dajmy spokój. Nie chce mi się na ten temat rozmawiać, bo jak się odpalę na temat polityki i morderców, to znowu nas zdejmą. Nie chce mi się. Innego dnia.
Wcześniej srebrny medalista IO Barcelona 1992 określił to, co działo się na trybunach stadionu w Warszawie, mianem "patologii".
W kontekście incydentu z Walusiem, zarówno Legia, jak i Polski Związek Piłki Nożnej (PZPN) przyjęły stonowane stanowiska. Rzecznik prasowy Legii, Bartosz Zasławski, w odpowiedzi na zapytanie portalu WP SportoweFakty (WIĘCEJ TUTAJ), przekazał jedynie, że klub nie będzie komentował ani obecności Walusia na stadionie, ani flagi, która zawisła na trybunach.
Ze strony PZPN, dyrektor Departamentu Komunikacji i Mediów, Tomasz Kozłowski, poinformował, że sprawę zbada Komisja Ligi, a delegat związku obecny na meczu ma 48 godzin na sporządzenie raportu.
Waluś, były działacz Partii Konserwatywnej i Afrykanerskiego Ruchu Oporu, w 1993 roku został skazany przez sąd na karę śmierci (wyrok zamieniono później na dożywocie) za zastrzelenie Chrisa Haniego, lidera Południowoafrykańskiej Partii Komunistycznej. Wyszedł z więzienia w 2022 roku, po 29 latach odsiadki. Pod koniec ubiegłego roku został deportowany z RPA do Polski.