To przez niego Stallone wymiotował na planie "Rocky III". Potrafił piekielnie uderzyć

Kibice żartobliwie nazwali go "Żołądź", a to za sprawą charakterystycznej łysiny. W ringu rywalom nie było już do śmiechu. Jego potężnych ciosów bały się największe gwiazdy boksu, a na własnej skórze przekonał się o nich nawet Sylvester Stallone.

Robert Czykiel
Robert Czykiel
East News / Associated Press

Wszyscy znają Muhammada Alego, Larry'ego Holmesa, Joe Fraziera czy George'a Foremana. Kto z kolei pamięta Earniego Shaversa? Chyba nieliczni, a przecież w latach siedemdziesiątych był stawiany na równi z wymienionymi już gwiazdami. Został jednak zapomniany, a to dlatego, że nigdy nie zdobył upragnionego pasa mistrza świata.

Pięściarz mierzący 183 cm i tak zapisał się w historii boksu. Przez wielu nazywany jest najmocniej bijącym pięściarzem XX wieku, a być może też i w całej historii tego sportu. Skąd u niego taka siła? Rozwiązanie zagadki znajduje się w jego dzieciństwie.

Ku Klux Klan zmienił jego życie na lepsze

Shavers urodził się i wychowywał w Gaarland w stanie Alabama. To było niebezpieczne miejsce, a szczególnie dla czarnoskórych. Na ulicach szaleli członkowie rasistowskiej organizacji Ku Klux Klan. Eaernie sam przekonał się, że ci ludzie są gotowi zrobić wszystko w imię swoich ideałów.

- Zabili mojego ojca. Ludzie z Ku Klux Klanu wtargnęli do domu i szukali ojca. Dzień później go zabili. Wsiedliśmy w pociąg, a sześć miesięcy później byliśmy na północy USA. Od razu dostałem tam pracę. Przeprowadzka to była najlepsza rzecz, jaka mogła mi się przytrafić - wspominał.

Shavers miał zaledwie 5 lat, gdy wraz z matką i rodzeństwem uciekli z Alabamy. Jako mały chłopiec zaczął pracować na farmie. To zrobiło z niego mężczyznę, w którego rękach była niesamowita siła. Boksować zaczął dopiero w wieku 22 lat. Od razu powalał rywali na deski. Trenerzy przecierali oczy ze zdumienia i zastanawiali się, jak to jest możliwe, że chłopak bez doświadczenia ma w sobie taką moc. Shavers wiedział, co było receptą.

- Wychowałem się na farmie i to sprawiło, że byłem silny. Rąbanie drewna kształtuje mięśnie rąk i pleców. Rąbałem nawet zimą, tysiące drzew. Każdy młody chłopak powinien spędzić kilka lat na farmie - tłumaczył.


Amerykanin szybko zaczął wspinać się po szczeblach zawodowego boksu. Zanim jednak przyszedł czas na największe gwiazdy, musiał pokonać anonimowych rywali. Robił to przeważnie szybko i efektownie. Tylko jednostki były w stanie dotrwać do werdyktu sędziowskiego. Kariera nabrała tempa, gdy w pierwszej rundzie znokautował Jimmy'ego Ellisa, byłego mistrza świata wagi ciężkiej.

- Ludzie często mnie pytają o najlepsze walki. Ta z Alim? Nie. Może z Kenem Nortonem? Też nie. Najlepsza była przeciwko Jimmy'emu Ellisowi. Gdybym go nie pokonał, to nie dostałbym Nortona. To była najlepsza walka w mojej karierze. To ona dała mi potem wielkie chwile - mówił po latach Earnie.

Prawie pobił Alego i Holmesa

Po zwycięstwie z Ellisem niewiele brakowało, a Shavers szybko popadłby w zapomnienie. Wszystko przez wpadki z Bobem Stallingsem, Ronem Lylem czy Jimmym Youngiem. Earnie jednak nadal miał imponujący bilans i w końcu zapracował na życiową szansę. W 1977 roku dostał walkę z Muhammadem Alim, której stawką były pasy WBC i WBA wagi ciężkiej.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×