30 lat temu zatrzymał Barcelonę i zniknął. Agenci Securitate połamali mu palce?

Michał Fabian
Michał Fabian
Fot. PAP/PA/Peter Robinso Fot. PAP/PA/Peter Robinso
W ten weekend mija 30 lat od pamiętnego finału. Zdecydowanym faworytem rozgrywanego 7 maja 1986 r. spotkania była Barcelona. Wprawdzie Katalończycy - prowadzeni przez Terry'ego Venablesa - nigdy wcześniej nie zdołali wywalczyć najcenniejszego z europejskich pucharów, ale zdaniem ekspertów mieli sobie poradzić z podopiecznymi Emerica Jeneia.

Stefan Iovan, obrońca Steauy, opisywał, jakie nastroje panowały przed finałem. - Ludzie mówili, że nie mamy szans. My jednak się nie baliśmy, tworzyliśmy bowiem prawdziwy zespół. Trener Jenei powiedział nam: "Byłoby szkoda nie podnieść pucharu, skoro już doszliśmy do finału" - mówił Iovan.

On i jego koledzy przez 90 minut neutralizowali poczynania katalońskiego zespołu, którego wielką gwiazdą był wówczas Niemiec Bernd Schuster. A gdy już dopuścili rywali do strzału, to na posterunku był bramkarz z Bukaresztu, Helmuth Duckadam. 27-latek - mający niemieckie korzenie - spisywał się bardzo pewnie.

W dogrywce także nie zobaczyliśmy bramek, finał rozczarował kibiców. Za to konkurs rzutów karnych wynagrodził wszystkim brak emocji.

- Atmosfera na stadionie była fantastyczna. Oczywiście przeciwko nam. Ale czasem wroga atmosfera czyni cię jeszcze silniejszym - wspominał Duckadam. Gdy doszło do karnych, wiedział, że to jego "pięć minut". - Zawsze marzyłem o tym, by awansować do finału, a w nim odegrać decydującą rolę. W karnych wszystko zależało ode mnie - mówił w wywiadzie dla uefa.com.
Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×