Zapowiadał się na gwiazdę futbolu. Zmarł w zapomnieniu, nie ma nawet nagrobka
- Kiedy Andreas był trzeźwy, był sympatycznym człowiekiem. Problemy robiły się po alkoholu. Wtedy stawał się nieobliczalny - wspominają ludzie, którzy z nim współpracowali.
Sassen miał zaledwie 27 lat, gdy zakończył piłkarską karierę. W dodatku przez uzależnienie od alkoholu stracił wszystkie pieniądze, a rodzina i przyjaciele zerwali z nim kontakt. Musiał znaleźć inne zajęcie, żeby nie żyć w nędzy.
Zmarł młodo i po cichu
Niemiecki piłkarz zatrudnił się jako pomocnik ogrodnika. Nie zarabiał tak dobrze jak podczas gry w Bundeslidze, ale stać go było na skromne życie. Sassen mało wydawał na jedzenie, bo większość wypłaty przeznaczał na alkohol.
EFEMÉRIDES | Hoy cumple 48 años Andreas Sassen, que jugó 38 partidos (1 gol) con el HSV entre 1993 y 1994.#HSV pic.twitter.com/fj7BI9pdQi
— Hamburger SV (@HSVsphera) 14 stycznia 2016
W 1996 roku kibice przypomnieli sobie o niespełnionym talencie. Niemieckie media podały informację o zatrzymaniu byłej gwiazdy niemieckiej ekstraklasy. Biedny i zdesperowany Andreas napadł na restaurację. Pracowników zastraszył pistoletem gazowym. Dodatkowo zaatakował policjantów, którzy przyjechali na interwencję.
Sassen miał sporo szczęścia, bo nie trafił za kraty. Tym razem całkowicie zniknął z radaru mediów. Zapomniany piłkarz staczał się na dno. Organizm w końcu nie wytrzymał ogromnych ilości wypitego alkoholu. 17 października 2004 roku zmarł w wyniku udaru mózgu. Miał wtedy tylko 36 lat. To był ostatni raz, gdy niemieccy kibice znowu o nim usłyszeli.
Wielki talent z Essen miał papiery na świetną karierę, ale teraz nikt o nim nie pamięta, nawet rodzina. Dowodem na to są ostatnie informacje dziennika "Bild", że Sassen nie ma nawet nagrobka.
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: Kaka błyszczy jak za dawnych lat