"Zarabiają wielkie pieniądze na naszej krwi". Wojownik ostro atakuje UFC!

Getty Images / Rey Del Rio
Getty Images / Rey Del Rio

Mark Hunt nie może znieść tego, jak federacja UFC traktuje swoich fighterów. Nowozelandczyk zamierza stworzyć związek zawodowy. Cała sprawa to pokłosie wpadki dopingowej Brocka Lesnara, który niedawno pokonał Hunta.

W tym artykule dowiesz się o:

We wtorek federacja UFC potwierdziła oficjalnie, że po gali UFC 200 w organizmie Brocka Lesnara wykryto niedozwolone substancje - dokładnie takie same jak po badaniach przeprowadzonych 28 czerwca. Jaka będzie kara? Tego dowiemy się po dokładnej analizie testów, która przeprowadzi Amerykańska Agencja Antydopingowa.

Lesnar za występ w Las Vegas otrzymał rekordową gażę 2,5 miliona dolarów. Kilka dni temu tych pieniędzy domagał się ten, który został pokonany przez Amerykanina w oktagonie - Mark Hunt. Tak wyjaśniał swoje żądania.

- Jeśli nie zmieścisz się w limicie wagowym przed walką, UFC przekazuje 20 procent twoich zarobków rywalowi. Jeśli zostajesz przyłapany na oszustwie, powinieneś stracić całą wypłatę - stwierdził.

Ale to nie koniec. W rozmowie z MarkHunt.tv pochodzący z Nowej Zelandii kickbokser i zawodnik mieszanych sztuk walki posunął się jeszcze dalej, ostro atakując swoich chlebodawców. - Afera dopingowa z Lesnarem to kolejny powód, dla którego powinien powstać związek zawodowy wojowników MMA. Federacja UFC ustala sobie zasady, jak jej się żywnie podoba - powiedział.

Jako przykłady Hunt wskazał m.in.: przymusowe podpisywanie kontraktów z Reebokiem, usunięcie Conora McGregora z karty walk UFC 200 tylko dlatego, że nie pojawił się na konferencji prasowej oraz dopuszczenie Lesnara do udziału w gali w Las Vegas, chociaż już wcześniej było wiadomo, że nie jest "czysty".

- UFC mówi, że chce oczyścić MMA. Już dwukrotnie ryzykowałem zdrowie, walcząc z oszustami. Dostałem zapewnienie przed pojedynkiem, że Lesnar przejdzie testy antydopingowe. A on wchodzi do oktagonu naszprycowany i ja dowiaduję się o wszystkim dopiero wtedy, gdy PPV zostało już sprzedane. To żałosne - zaznaczył.

Zdaniem Hunta szefowie największej organizacji MMA na świecie mają "gdzieś" zawodników, bo zależy im tylko na pieniądzach.

- To, że przez tyle czasu nawet się ze mną nie skontaktowali w tej sprawie, mówi o nich bardzo wiele. Jestem całkiem pewien, że wszystko to robią, żeby zwiększyć sprzedaż. Ludzie z UFC zarabiają wielkie pieniądze na naszej krwi. Nie twierdzę, że nie zasługują na to, bo zrobili coś z niczego. Szkoda tylko, że wielu fighterów ryzykuje swoje zdrowie i nie ma z tego nic - dodał "Super Samoańczyk".

Hunt to nie pierwszy zawodnik MMA, który domaga się stworzenia związków zawodowych. W 2013 roku magazyn "ESPN" przeprowadził anonimową sondę wśród gwiazd federacji UFC. Za tym pomysłem opowiedziało się aż 76 procent ankietowanych.

Opracował PS

ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: wpadka jak u Boruca. Kuriozalny samobój

Komentarze (0)