Rio 2016: zamieszki wokół olimpijskiego ognia. Policja użyła gazu i granatów

East News / AP/FOTOLINK
East News / AP/FOTOLINK

Ogień olimpijski w końcu zawitał do Rio de Janeiro. Pochodnię w Akademii Marynarki Wojennej odebrał burmistrz miasta Eduardo Paes. Przez kolejne 90 kilometrów poniesie ją jeszcze 600 Brazylijczyków. To nie będzie jednak łatwa trasa.

W tym artykule dowiesz się o:

Na ulicach Rio wciąż trwają protesty miejscowej ludności, która twierdzi, że pieniądze publiczne powinny być wydawane na poprawę ich życia, a nie organizację kolejnej - po mistrzostwach świata w piłce nożnej - wielkiej imprezy sportowej w kraju.

Policja ma sporo pracy. - W środę na przedmieściach Rio funkcjonariusze musieli użyć gazu łzawiącego oraz granatów hukowych, aby chronić ogień olimpijski - donoszą zagraniczne media.

Zobacz także: Życie toczy się tam wokół śmietnisk. Zobacz dzielnice nędzy w Rio de Janeiro

Pochodnia wyruszyła w podróż z greckiej Olimpii 20 kwietnia. W Brazylii gościła w 325 miastach, przemierzając 20 tysięcy km drogą lądową i 10 tysięcy km drogą powietrzną.

Wciąż nie wiadomo, kto będzie ostatnią z 12 494 osób, która wniesie ogień olimpijski na Maracanę. Faworytem mediów jest legendarny piłkarz Pele, ale to wciąż tylko domysły.

Ceremonia otwarcia igrzysk odbędzie się w piątek 5 sierpnia.

Opracował PS

ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: to była zabawa. Piękne dziewczyny "kleiły" się do Hamiltona

Komentarze (0)