Mohammed Farah zdominował biegi długodystansowe, co potwierdził na niedawnych igrzyskach olimpijskich. Reprezentant Wielkiej Brytanii w Rio de Janeiro zdobył złoto w biegu na 5000 i 10000 metrów.
Teraz słynny biegacz nie ma powodów do dumy, bo brytyjski "Daily Mail" opisał, jak wyglądał jego powrót z IO. Farah w zasadzie nic złego nie zrobił, ale jego żona zachowała się jak rozkapryszona gwiazda.
Problem zaczął się, gdy rodzina Faraha nie dostała biletów w pierwszej klasie. Z tego powodu Tania, Mo i ich córka Rihanna musieli czekać w kolejce razem z pasażerami klasy ekonomicznej. To sprawiło, że żona mistrza olimpijskiego straciła nad sobą kontrolę.
- Tania zaczęła wyzywać pracowników lotniska. Do jednej kobiety powiedziała, że jest żałosna, ma smutne życie i nie ma szacunku dla jej rodziny. Rzucała mnóstwo przekleństw - opisuje "Daily Mail", który powołuje się na anonimowego świadka.
Dopiero po reakcji jednego z pracowników linii lotniczych udało się opanować wściekłą kobietę. Zażądała jednak przeprosin za sposób, w jaki została potraktowana.
W tej sprawie najbardziej dziwi zachowanie Mo Faraha. Gwiazdor sportu stał z boku z córką i w ogóle nie reagował.
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: Ronaldinho znów strzelił gola dla Barcy. Nietypowego