Kibic dowiedział się, że ma guza mózgu. Bo dostał piłką od Kamila Wilczka

Getty Images / Giuseppe Bellini / Kamil Wilczek
Getty Images / Giuseppe Bellini / Kamil Wilczek

Banalne, jak się wydawało, zdarzenie potoczyło się w nieoczekiwanym kierunku. Polski piłkarz został jednym z bohaterów historii.

W tym artykule dowiesz się o:

W Broendby Kopenhaga występuje Kamil Wilczek. Polski napastnik wyszedł w pierwszym składzie meczu rozegranego 28 sierpnia przeciwko FC Kopenhaga (1:1). Przed meczem doszło do wydarzenia, które pociągnęło za sobą poważne konsekwencje.

Podczas rozgrzewki jeden z kibiców został przypadkowo trafiony piłką w głowę. Służby medyczne szybko nim się zajęły. Zrobiono m.in. rezonans, dzięki czemu fan dowiedział się o guzie.

Szybko odkryty nowotwór daje nadzieję na całkowite wyleczenie. Dopiero teraz sprawa wyszła na jaw, a opisał ją sam kibic.

Czytamy:

- Witam wszystkich. Nazywam się David i jestem tą osobą, która została trafiona piłką podczas rozgrzewki przed meczem przeciwko FC Kopenhaga. Chcę podziękować służbie medycznej, ochronie, pracownikom klubu i wszystkim, którzy stali blisko mnie i od razu zareagowali, bo uratowało mi to życie. Okazało się, że mam guza mózgu i nie zostałoby to odkryte, gdyby Wilczek nie uderzył mnie piłką w głowę. Więc jestem bardzo wdzięczny także jemu, zwłaszcza że nigdy nie zająłby się mną tak profesjonalny personel medyczny jak obecnie. Teraz będę miał operację.

ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: hat-trick w końcówce. Popis byłego zawodowca

Źródło artykułu: