To był jeden z najgorszych transferów w historii piłki. Anglicy stracili 20 mln funtów

Krzysztof Gieszczyk
Krzysztof Gieszczyk

Czarnoskóry, czyli przestępca

Ukrainiec miał na Wyspach problem z ludźmi, w tym z kolegami z drużyny, i z samą Anglią. Narzekał na pogodę, na przestępczość i na obecność wielu czarnoskórych sąsiadów. Opowiadał w ukraińskiej prasie, że boi się ich, bo słyszał, że napadają na obcokrajowców.

W 2008 roku (był wtedy ponownie zawodnikiem Dynama) dziennikarze zapytali go o transfer Romana Pawluczenki do Hotspur. Słowa Rebrowa wywołały burzę. - Nie mogłem wyjść sam na spacer w okolicach White Hart Lane (stadion Tottenhamu - przyp. red.), bo w tej dzielnicy mieszka mnóstwo Murzynów. Przez to przestępczość jest większa niż w jakimkolwiek innym miejscu w Londynie. Nie polecam więc Romanowi spacerów samemu - powiedział Rebrow.

Okrzyknięto go rasistą, on sam zaczął gęsto się tłumaczyć ze swojej wypowiedzi. Winę zrzucił na media, które miały przekręcić jego słowa, a także na swój słaby angielski. Podczas pobytu w Londynie potrafił krytykować nawet pogodę, a także narzekał na ruch lewostronny. Jak na piłkarza, który kosztował Tottenham łącznie przez cztery lata ok. 20 mln funtów (kwota odstępnego plus pensje), sprawiał zadziwiająco dużo kłopotów.

"Był piłkarzem za wielkim na Ukrainę, ale za mało regularnym i przebojowym, żeby podbić Premier League" - tak pisała o nim prasa angielska. Wszystko zapowiadało się inaczej. Miał pójść drogą Szewczenki. Ten w 1999 roku trafił do Milanu. W ciągu kolejnych siedmiu sezonów zdobył dla drużyny Silvio Berlusconiego 127 ligowych goli.

Rebrow przeszedł do Tottenhamu w 2000 roku i w dwa lata zapisał się w dziejach angielskiej piłki: do dzisiaj figuruje w czołówce najgorszych transferów w historii. Nie wyszło nie tylko w Tottenhamie, ale także w dwóch kolejnych zespołach zagranicznych: w 2002 roku Rebrow został wypożyczony z Tottenhamu do Fenerbahce na dwa lata, a po wygaśnięciu umowy z londyńczykami podpisał kontrakt z West Hamem. W ekipie "Młotów" też nie zaistniał, strzelił jedynie dwa gole.

Z Szewczenką źle, bez niego fatalnie

Odnajdywał się jedynie wtedy, kiedy wracał na Ukrainę. W 2005 roku został ponownie piłkarzem Dynama (już w pierwszym sezonie zdobył 14 bramek), trzy lata później nie podpisał nowego kontraktu i przeszedł do Kazania. Pograł jeden sezon w Rosji i w 2009 roku zakończył karierę.

- Zawsze chciałem tu wrócić, na stare śmieci - mówił wyraźnie uradowany, kiedy Anglię zamieniał na rodzinne strony.
Rebrow pracuje obecnie jako szkoleniowiec Dynama (fot. newspix.pl) Rebrow pracuje obecnie jako szkoleniowiec Dynama (fot. newspix.pl)
Nigdy publicznie się do tego nie przyznał, ale wybór Tottenhamu był jego wielką pomyłką. - Szedł do ligi, która mu nie pasowała. Nie zapomniał, jak się gra, ale jego doradcy powinni byli mu odradzić Wyspy, a wskazać na Hiszpanię lub Włochy - pisano w "Daily Mail".

Rebrow nie potrafił nigdy wyjść z cienia Szewczenki. Kiedy ten drugi przyszedł do Dynama w 1994 roku, był młodym, obiecującym zawodnikiem, na którego wszyscy chuchali i dmuchali. Przez siedem lat z rzędu Dynamo zdobywało tytuł mistrza Ukrainy, głównie dzięki grze tych dwóch zawodników. Kreator gry ofensywnej i niesamowity napastnik - rywale nie mieli na nich odpowiedzi.

Gdy zabrakło "Szewy" u boku, Rebrow nie umiał pokazać wszystkich swoich możliwości. W Tottenhamie w 59 spotkaniach zdobył tylko dziesięć bramek, co było wynikiem znacznie poniżej jego możliwości.

Obecnie 42-letni Rebrow pracuje jako szkoleniowiec Dynama Kijów.

ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: nie ma drugiego takiego trenera jak Klopp

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×