W boksie pojawił się przez przypadek. Sonny Liston pochodził z biednej, rolniczej rodziny, która zawsze ledwo wiązała koniec z końcem. Trudno się dziwić, skoro jego rodzice mieli 25 dzieci.
Nie wiadomo nawet, kiedy Sonny przyszedł na świat. Tej zagadki nigdy nie udało się rozwiązać, bo dokładnej daty nie znał zarówno przyszły pięściarz, jak i jego najbliżsi. W papierach wpisano, że urodził się 8 maja 1932 roku, choć bardzo prawdopodobne jest, że był o kilka lat starszy.
Liston bardzo szybko popadł w problemy z prawem. Jako nastolatek był szefem gangu. Pewnego dnia wpadł w ręce policji, gdy dokonał napadu z bronią w ręku i trafił do więzienia. Po latach pewnie wiele razy dziękował Bogu za tamten dzień. Za kratami zafascynował się boksem, co później odmieniło jego życie. "The Big Bear" po wyjściu na wolność zaczął siać postrach między linami, a fachowcy z podziwem patrzyli, jak anonimowy chłopak błyskawicznie wspina się po szczeblach kariery.
Zniszczył go tańczący Muhammad Ali
W międzyczasie dalej miał problemy z prawem. Raz jego przygoda z boksem stanęła pod znakiem zapytania, gdy pobił policjanta. Za kraty trafił jednak tylko na sześć miesięcy i to była ostatnia taka odsiadka. Czyżby Liston się zmienił? Nie do końca, bo ludzie dużo plotkowali na jego temat. Podobno amerykański pięściarz współpracował z włoską mafią i dzięki temu kolejni rywale z nim przegrywali.
Ile było w tym prawdy, trudno stwierdzić. W latach 1962-1965 Liston stoczył cztery walki, które na zawsze wpisały go do historii boksu. Zaczęło się od pojedynków z Floydem Pattersonem, wtedy wielką gwiazdą. W ringu jednak wytrzymał niewiele ponad cztery minuty i to wliczając dwie walki z Listonem. W jednej i drugiej został ciężko znokautowany. Świat poznał nowego mistrza świata wagi ciężkiej.
Bardzo możliwe, że Sonny rządziłby w swojej kategorii wagowej przez lata. Miał jednak pecha, że niedługo po zdetronizowaniu Pattersona pojawił się Muhammad Ali. Dla legendy boksu pojedynek z Listonem był pierwszą walką o mistrzostwo wagi ciężkiej. Skazywano go na porażkę, bo dopiero był na dorobku. Kibice zobaczyli jednak walkę, która została okrzyknięta najlepszą w 1964 roku.
Ali w ringu dosłownie tańczył, a jego rywal nie miał żadnego pomysłu, jak trafić 22-letniego przeciwnika. Liston miał tak porozbijane łuki brwiowe, że ledwie widział. Kibice obserwowali bezradność mistrza, który przed siódmą rundą musiał się poddać.
Bokserscy kibice byli w szoku, ale wtedy nie zdawali sobie jeszcze sprawy, że na ich oczach narodził się król, który do dzisiaj uważany jest za najlepszego pięściarza w historii.
Po ponad roku zorganizowano rewanż, który miał kompletnie inny przebieg. Tym razem Ali nie zamierzał bawić się w ringu i dawać show publiczności. Wraz z pierwszym gongiem zabrał się do pracy, a po upływie dwóch minut Liston leżał na deskach. Próbował się pozbierać, ale nie zdążył, bo sędzia go wyliczył. W ten sposób skończyło się jego panowanie w królewskiej kategorii.
"The Big Bear" jednak nie porzucił boksu. Przez pewien czas walczył w Szwecji, gdzie wygrał cztery pojedynki. Ogółem od porażki z Alim stoczył szesnaście walk, tylko raz przegrał, a w dodatku czternaście razy przed czasem pokonywał przeciwnika. Mówiło się nawet, że Sonny lada moment dostanie szansę powrotu na szczyt i stoczy wielką walkę. On sam wspominał, że chciałby zmierzyć się z Joe Frazierem.
Nikt nie spodziewał się, że walka z czerwca 1970 roku z Chuckiem Wepnerem będzie ostatnią w jego karierze. Wszystko przez wydarzenia, które miały miejsce kilka miesięcy później.
Morderstwo na zlecenie mafii?
Na początku stycznia 1971 roku żona boksera, Geraldine, wróciła z St. Louis. Już po wejściu do domu poczuła bardzo nieprzyjemny zapach. W sypialni leżało ciało jej męża. Wtedy doszło do pierwszego dziwnego zdarzenia. Geraldine najpierw wezwała... prawnika i prywatnego lekarza rodziny. Dopiero dwie lub trzy godziny później zadzwoniła na policję.
Po przyjeździe funkcjonariuszy przeszukano mieszkanie i wstępnie przebadano ciało. Koroner stwierdził, że Liston nie żyje od siedmiu do dziesięciu dni. Oficjalną datą śmierci jest 30 grudnia 1970 roku. Tajemnicą natomiast pozostawało, jak doszło do tragedii.
Policja podczas przeszukania mieszkania znalazła heroinę i marihuanę. Na ręce Listona, poniżej łokcia, widoczne były ślady po igle. Brakowało jedynie akcesoriów do przygotowania i zażycia heroiny, co było zagadkowe, bo twierdzono, że Sonny przedawkował narkotyki. Tylko jak je zażył? Policja wprawdzie wykluczyła udział osób trzecich, ale szybko zaczęły pojawiać się wątpliwości, które doprowadziły do powstania wielu teorii. Do dzisiaj nie wiadomo, która z nich jest prawdziwa.
Jedna z nich mówi, że Liston podpadł mafii. Wspominaliśmy o legendarnych walkach z Alim. Do dzisiaj wielu ekspertów twierdzi, że one były ustawione. W pierwszej Sonny nie wyszedł na siódmą rundę z powodu rzekomego urazu, który nigdy nie został udowodniony. W drugiej podejrzanie szybko dał się znokautować, co nigdy mu się nie zdarzało. Za wszystkim miała stać mafia, z którą pięściarz współpracował.
NA DRUGIEJ STRONIE - MIĘDZY INNYMI - PRZECZYTASZ, KTÓRY SŁYNNY ZABÓJCA PRZYZNAŁ SIĘ DO MORDERSTWA I DLACZEGO RODZINIE MOGŁO ZALEŻEĆ NA ZATUSZOWANIU SPRAWY NARKOTYKÓW.
[nextpage]Dopóki Sonny zwyciężał, był przydatny dla gangsterów. Potem jednak pojawiły się problemy. Mafiozi mieli wymagać od boksera, aby podłożył się w ostatnim starciu z Chuckiem Wepnerem, ale Amerykanin nie zamierzał tego robić i wygrał z nim przed czasem. Mafia obawiała się, że były mistrz świata może zacząć za dużo mówić i wynajęto prywatnego zabójcę.
Zlecenie otrzymał słynny James John Warjac, wielokrotny morderca. Tak przynajmniej twierdzi jego syn, który po latach opowiedział o tym w książce. Greg Swam zdradził, że jego ojciec zabił Listona poprzez wstrzyknięcie mu dużej ilości heroiny.
- Mój ojciec opowiedział mi historię śmierci Sonny'ego. Był tam, gdy umierał i byli też tam inni ludzie mafii - pisze w książce Swam.
To by wyjaśniało, dlaczego na miejscu śmierci nie znaleziono chociażby strzykawki. Zresztą rodzina ujawniła, że Sonny... panicznie bał się igieł. Trudno zatem sobie wyobrazić, aby dobrowolnie wstrzyknął sobie heroinę.
Rodzina wstydziła się jego nałogu
Policja jednak w ogóle nie wzięła pod uwagę udziału osób trzecich. Gdzie więc podziały się akcesoria do zażywania heroiny?
The mysterious death of Sonny Liston https://t.co/gMEbfunusk pic.twitter.com/xONrUxI9m5
— VICE Sports UK (@VICESportsUK) 25 października 2016
- W tamtych czasach nie było niczym niezwykłym, że rodzina wstydziła się narkomanów. Często dochodziło do sytuacji, gdy przed dotarciem na miejsce policji najbliżsi sprzątali mieszkanie, aby świat nie poznał prawdy - tłumaczy Gary Beckwith, były sierżant policji w Las Vegas.
- Powszechnie było wiadomo, że Sonny jest uzależniony od heroiny. Wszyscy o tym wiedzieli - dodaje z kolei inny policjant Danny Caputo.
Inna z teorii zakłada, że Liston podpadł jednemu handlarzowi narkotyków. Podobno kilka dni przed śmiercią dilera zatrzymano, a jego współpracownicy myśleli, że doniósł na niego słynny pięściarz. W akcie zemsty narkotykowy gang zorganizował zabójstwo poprzez upozorowane przedawkowanie.
Jest też popularna wersja, że w zatuszowaniu morderstwa brała udział policja. Podobno żona Geraldine zaczęła się martwić o ukochanego, gdy ten od kilku dni nie dawał znaków życia. Wtedy zadzwoniła do trenera męża, aby sprawdził, czy w domu nic się nie stało.
Johnny Tocco kilka lat przed śmiercią miał zdecydować się na sensacyjne wyznanie swojemu przyjacielowi. Opowiedział, że tamtego dnia przyjechał pod dom i zaniepokoił się, że drzwi są zamknięte, nikt nie odpowiadał, a samochód stał na podjeździe. Tocco zadzwonił po policję.
Policjanci przyjechali pod dom Sonny'ego. Po wyważeniu drzwi zauważono zdemolowany pokój, a na łóżku leżał Liston z wbitą igłą. Funkcjonariusze mieli wszystko posprzątać, zabrać igłę, ale zostawić ciało. Dlaczego to zrobili? Możliwe, że byli w zmowie z ludźmi, którzy odpowiadali za śmierć byłego mistrza świata.
Amerykański pięściarz przed śmiercią podobno miał także coraz większe problemy finansowe. Próbował się "odkuć" w niekoniecznie legalny sposób. Szukał szczęścia w zakładach bukmacherskich, gdzie podpadł jednemu z szefów, kiedy nie spłacał długów. Może to on zlecił morderstwo?
Teorii jest wiele, pytań jeszcze więcej, a w tym wszystkim mało odpowiedzi. Niebawem minie 46 lat od śmierci Sonny'ego Listona i wątpliwe, aby kiedykolwiek wyjaśniono ostatnie godziny jego życia.
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: ten piłkarz pobił rekord niezdarności. Trzy błędy w kilka sekund!