Rosyjskie media informują o dramatycznych wydarzeniach, które rozegrały się w Moskwie w sobotę (31.12.). Rasuł Mirzajew - były mistrz świata w sambo i zawodnik MMA (rekord 17-1) - cudem uszedł z życiem. Trzech napastników zaatakowało go w jego mieszkaniu w Moskwie.
Najpierw mężczyźni okładali wojownika MMA kijem bejsbolowym, później dusili go przy pomocy łańcuchów. Gdy sportowiec nadal stawiał im opór, jeden z napastników wyciągnął broń i oddał trzy strzały. Mirzajew został trafiony dwukrotnie w klatkę piersiową i raz w brodę. Według relacji rosyjskich mediów napastnicy byli przekonani, że go zabili. Przed wyjściem z mieszkania zabrali biżuterię i gotówkę.
Rosjanin miał sporo szczęścia. W porę trafił do szpitala, gdzie okazało się, że kule nie uszkodziły ważnych narządów. Lekarze je usunęli, a stan zdrowia sportowca określany jest jako stabilny. Ma złamany nos i szczękę. W szpitalu odwiedzili go koledzy z klubu, którzy zamieścili poniższe zdjęcie.
Policja poszukuje sprawców ataku na Mirzajewa. Media informują, że najprawdopodobniej była to zemsta za wydarzenia sprzed kilkunastu dni. Zawodnik MMA miał wdać się w bójkę w jednym z klubów nocnych w Moskwie.
Mirzajew to czołowy zawodnik rosyjski w wadze piórkowej. Znany jest z występów na galach Fight Nights. Po 17 zwycięstwach z rzędu w listopadzie 2016 r. doznał pierwszej porażki - przegrał jednogłośną decyzją sędziów z Amerykaninem gruzińskiego pochodzenia Levanem Makashvilim.
Najgłośniej o rosyjskim wojowniku było jednak z powodów pozasportowych. W sierpniu 2011 r. "Black Tiger" uderzył przed jednym z klubów 19-letniego studenta Iwana Agafonowa. Jeden cios wystarczył, by doszło do tragedii. Upadając, student uderzył głową o chodnik. Zmarł kilka dni później.
Mirzajewa oskarżano początkowo o zabójstwo, groziło mu 15 lat więzienia. Jednak później zmieniono kwalifikację prawną czynu - na nieumyślne spowodowanie śmierci. W więzieniu przesiedział 15 miesięcy.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: to się wydarzyło naprawdę. Czary na meczu w Afryce!