Ciężko chorował i czekał na wyrok w sprawie morderstwa. Nie żyje Jimmy Snuka

Legendarny amerykański sportowiec był postacią kontrowersyjną. Nie doczekał werdyktu w sprawie o zabójstwo, bo był podejrzany spowodowanie śmierci swojej dziewczyny.

Robert Czykiel
Robert Czykiel
Getty Images / Bill Olive

- Od półtora roku Jimmy walczył z różnymi problemami zdrowotnymi. Stał się moim przyjacielem. Czuję, że straciłem dobrego przyjaciela - mówi prawnik sportowca, Robert Kirwan.

Jimmy Snuka, który przez lata był jedną z największych gwiazd organizacji WWE, odszedł w wieku 73 lat. Problemy zdrowotne rozpoczęły się w 2015 roku. Wtedy lekarz zdiagnozował u niego raka żołądka. Wrestler z Fidżi przeszedł operację, która poprawiła jego stan zdrowia.

Cierpiał jeszcze na demencję. Rodzina Snuki była częścią pozwu zbiorowego wobec federacji WWE, która miała odpowiadać za długoterminowe urazy neurologiczne. 73-latek jednak nie doczekał wyroku. W grudniu ubiegłego roku trafił do hospicjum i dawano mu sześć miesięcy życia. Zmarł wcześniej, 15 stycznia.

Snuka przez lata był gwiazdą wrestligu. Debiutował w 1970 roku, a karierę zakończył dopiero w 2001 roku. Na koncie ma mnóstwo słynnych walk i mistrzowskich tytułów. W ringu zawsze charakteryzował się akrobatycznym stylem walki.

Snuka na koncie ma nie tylko wielkie sukcesy. W 1983 roku był podejrzany o zabójstwo swojej dziewczyny, Nancy Argentino. Kobieta zmarła w wyniku poważnych urazów głowy.

Po 32 latach wrestler został aresztowany i oskarżony o morderstwo trzeciego stopnia i nieumyślne spowodowanie śmierci. "Superfly" nigdy nie przyznał się do winy, a sąd nie zdążył rozpatrzyć sprawy.

ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: niecodzienni goście w Arsenalu. Zobacz, co wyprawiali z piłkarzami

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×