Norweski dziennikarz krytykuje Kowalczyk i Johaug. Za to, co zrobiły w Korei Płd.
Zawieszona biegaczka z Norwegii razem z trenerem Palem Gunnarem Mikkelsplassem ostatnio poleciała do Pjongczang, gdzie testowała trasy na obiektach olimpijskich. W Azji spotkała Polkę, ale sportsmenki nawet się nie przywitały.
Therese Johaug liczy na to, że kara, jaką otrzyma za wpadkę dopingową, nie będzie dłuższa niż dwanaście miesięcy. Jeśli tak się stanie, będzie mogła dobrze przygotować się do przyszłorocznych igrzysk w Korei Południowej.
Ostatnio Johaug - która jest tymczasowo zawieszona - poleciała do Pjongczang, by testować olimpijską trasę. W pewnym momencie trafiła na Justynę Kowalczyk. - Ćwiczyłyśmy ten sam podjazd i zjazd, ale każda była zajęta swoją pracą, jak to na treningu. Potem już Therese na trasie nie widziałam, ćwiczyłam z Finkami, Rosjankami, Szwedkami - zdradziła Polka w rozmowie z portalem sport.pl.Wielkie rywalki się nie przywitały. Do tej sytuacji powraca dziennikarz norweskiej gazety "Dagsavisen" Reidar Sollie. Skrytykował on obie zawodniczki.
- Tak, powinny się przywitać, ściągnąć okulary i porozmawiać ze sobą. Powinny wykorzystać tę szansę. Okazja do tego była optymalna. Nie było w pobliżu konkurentek ani mediów. Koreańska prasa nie zajmuje się narciarstwem biegowym, a przedstawicieli mediów z Norwegii czy Szwecji nie było w Pjongczang z powodu mistrzostw w ich krajach - napisał Sollie.- W Pjongczang obie biegaczki miały okazję to wszystko sobie wyjaśnić. Mogły tę sprawę rozwiązać - dodał norweski dziennikarz.
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: huknął jak Ronaldo. O golu 16-latka z Realu jest głośno