Andrzej Wrona jest jednym z najaktywniejszych sportowców w mediach oraz na portalach społecznościowych. Niektórzy żartują, że nawet kiedy otwierają lodówkę, to siatkarz Politechniki Warszawskiej z niej wyskakuje.
Sam zawodnik nie widzi w swoim zachowaniu niczego dziwnego. Lubi pokazywać kibicom, co robi poza siatkówką. Co najważniejsze - nie zaniedbuje przez to obowiązków sportowych. Trenuje dwa razy dziennie po trzy godziny, do tego dochodzą odnowy biologiczne, regeneracja i wizyty u fizjoterapeuty.
- O tym jak zagrałem, można przeczytać w mediach sportowych, a portale społecznościowe są po to, by pokazać moje życie poza siatkówką. Nikogo nie udaję. Cenię u ludzi szczerość i prawdziwość. Byłbym hipokrytą, gdybym nie dawał innym tego samego i nakładał sobie jakąś maskę - wyjaśnił 28-latek w "Przeglądzie Sportowym".
Wrona zaznaczył, że jeśli udziela się medialnie, to tylko w projektach, które wydają mu się interesujące. Ostatnio odrzucił pomysł rozbieranej sesji zdjęciowej do kalendarza.
- Chociaż jego autorka robi fenomenalne zdjęcia, a dochód ze sprzedaży kalendarza jest przeznaczany na zakup sprzętu sportowego dla najbiedniejszych dzieci, to uznałem, że powinienem odmówić. Przynajmniej na razie - podkreślił.
Co ciekawe, siatkarz bardziej bał się reakcji środowiska niż żartów kolegów i fanów.
- Bałem się tego, że te zdjęcia zobaczy prezes jakiegoś klubu i nie będzie chciał mnie zatrudnić, bo będę tym, który się kiedyś rozebrał. Intuicja często dobrze mi podpowiada i tym razem też się na nią zdałem - powiedział.
W zeszłym roku w nagiej sesji wziął udział kolega Wrony z czasów gry dla Skry Bełchatów, Facundo Conte. Argentyńczyk pozował na łamach południowoamerykańskiej wersji magazynu ESPN "Body Issue".
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: genialna bramka z połowy boiska. Padła w IV lidze!