Pierwsza połowa roku była bardzo udana w wykonaniu Igi Świątek. Polka najpierw wygrała cztery turnieje (Doha, Indian Wells, Madryt i Rzym), a zwieńczeniem świetnej formy był kolejny sukces w Rolandzie Garrosie. Niestety, potem przyszły liczne potknięcia.
23-latka w drugim półroczu nie wygrała żadnego turnieju. Dodatkowo podczas igrzysk olimpijskich Paryż 2024 zdobyła tylko brązowy medal, choć była zdecydowaną faworytką turnieju. Następnie nie wyszła z grupy podczas WTA Finals i tym samym nie odzyskała pozycji liderki w światowym rankingu, którą wcześniej straciła na rzecz Aryny Sabalenki.
Na koniec roku walczyła z Biało-Czerwonymi w Billie Jean King Cup w Maladze. Polki odpadły w półfinale z późniejszymi triumfatorkami Włoszkami.
ZOBACZ WIDEO: Aż trudno uwierzyć, że ma 41 lat. Była gwiazda wciąż w formie
Po drodze były jeszcze problemy zdrowotne, przez które polska tenisistka musiała zrobić sobie dłuższą przerwę. To wszystko skłoniło ją do refleksji, a wnioskami podzieliła się na Instagramie.
Przyznała, że nie była w 2024 r. "superbohaterką" i zaakceptowała ten fakt.
"To sezon nie bycia suberbohaterką i akceptacji tego, mierzenia się z nowymi wyzwaniami, ciężkiej pracy, doceniania kamieni milowych i przekraczania kolejnych granic. Przede wszystkim jednak kończę ten rok z ogromną satysfakcją i dumą ze swojej siły, wytrwałości i osiągnięć, które mówią więcej niż jakiekolwiek słowa" - pisze Iga.
Świątek wcześniej podziękowała ludziom, z którymi współpracowała w tym sezonie. Na koniec ogłosiła, co zamierza robić w najbliższym czasie.
"Czas odpocząć. Bardzo potrzebują tego moje ciało i moja głowa. Dziękuję każdej życzliwej osobie, która wspiera ten mój maraton. Widzimy się niebawem" - zakończyła druga rakieta świata.
Idze Świątek odpoczynek się przyda, bo ostatnio dużo się u niej działo. W pewnym momencie zdecydowała się na zmianę trenera. Po rozstaniu z Tomaszem Wiktorowski nawiązała współpracę z Wimem Fissettem.